Konstytucja stanowi, że wybory nie mogą być przeprowadzone w ciągu 90 dni po zakończeniu stanu nadzwyczajnego. Wprowadzony przez rząd w związku z wrześniową powodzią stan klęski żywiołowej został zniesiony 16 października 2024 r., okres 90 dni mija więc 14 stycznia 2025 r. Dlatego Hołownia wcześniej już zapowiedział, że 8 stycznia ogłosi datę wyborów prezydenckich, natomiast ich formalne zarządzenie nastąpi 15 stycznia, zgodnie z opinią wydaną przez Państwową Komisję Wyborczą. Marszałek Sejmu poinformował w środę, że wybory prezydenckie odbędą się 18 maja. - Do wyborów były wymieniane daty majówkowe, bo to dni wolne od pracy, a więc można zakładać, że wybory mogłyby odbyć się w niedzielę na przykład 4 maja, 11 maja lub 18 maja. Po konsultacjach również z przewodniczącym Państwowej Komisji Wyborczej zdecydowałem, że głosowanie wybierające kolejnego prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej odbędzie się 18 maja tego roku - powiedział na konferencji prasowej marszałek Sejmu.
Poseł KO krytycznie o decyzji Szymona Hołowni
Decyzja Szymona Hołowni dotycząca pierwszej tury wyborów i wyznaczenia jej terminu na 18 maja nie wszystkim politykom przypadła do gustu. Bardzo krytyczną opinię na ten temat wygłosił Witold Zembaczyński z Koalicji Obywatelskiej. - Druga tura wyborów prezydenckich w Dzień Dziecka ?!?! Chyba ktoś tu pomaga PiSowi wygrać - napisał wyraźnie wzburzony na platformie X.
Start w wyborach prezydenckich zapowiedzieli dotąd: prezydent Warszawy, wiceszef PO Rafał Trzaskowski; prezes Instytutu Pamięci Narodowej Karol Nawrocki, marszałek Sejmu, lider Polski 2050 Szymon Hołownia; wicemarszałkini Senatu, kandydatka Lewicy Magdalena Biejat; poseł Sławomir Mentzen z Konfederacji; poseł Marek Jakubiak z koła Wolni Republikanie oraz Marek Woch z Bezpartyjnych Samorządowców.
ZOBACZ GALERIĘ: Hołownia z żoną w Operze Wielkiej. Przyćmiła wszystkich