Porażająca relacja Polaka ewakuowanego z Izraela. Opowiada, co się tam dzieje. Ludzie mają zaledwie 90 sekund, żeby dojść do schronu

2025-06-18 9:00

Pierwsza grupa Polaków, którzy zostali ewakuowani z Izraela jest już w Polsce. Cali i zdrowi wrócili bezpiecznie do ojczyzny przed godziną 7:00 w środę (18 czerwca). W rozmowach z dziennikarzami opowiedzieli, jak wygląda sytuacja w Izraelu. - Już 90 sekund przed przed przed pojawieniem się rakiet czy przed przed przewidywanym uderzeniem wyją syreny w całej całym mieście. No i to jest sygnał, że że ma się te 90 sekund, żeby dojść do schronu - opowiadał pan Marcin z Krakowa.

Wojna Izrael - Iran wchodzi w nowy etap. Mieszkańcy uciekają do schronów przed atakami rakietowymi

i

Autor: EPA/ABIR SULTAN

Pierwszy samolot z ewakuowanymi 160 osobami wylądował w środę rano na Okęciu w Warszawie. Akcja przebiegła bezpiecznie i sprawnie. Jutro, czyli w czwartek (19 czerwca) planowany jest kolejny lot. Jak mówiła obecna na lotnisku wiceszefowa MSZ Henryka Mościcka-Dendys:

Jutro powinien wylądować lot z Ammanu. Tak jak w przypadku tego lotu i w przypadku akcji ewakuacyjnych, te listy oczywiście są nieco płynne, bo niektóre osoby decydują się w ostatniej chwili zrezygnować, inne dołączają. Druga maszyna to będzie samolot wojskowy. Wojsko jest w gotowości. Dzisiaj sobie potwierdzimy wszystkie szczegóły tego lotu. Monitorujemy sytuację. W tym momencie mamy nadzieję, że to wyczerpie zapotrzebowanie na loty, ale oczywiście jesteśmy gotowi do dalszych akcji, jeśli tylko będzie taka potrzeba - komentowała akcję. 

Polak ewakuowany z Izraela opowiada o akcji

Wśród osób, które przyleciały do Polski był pan Marcin z Krakowa, który został zapytany przez dziennikarzy o sytuację tam na miejscu. Jego relacja brzmi porażająco. W głowie się nie mieści, co muszą odczuwać mieszkający na zajętych konfliktem terenach ludzie. Mężczyzna opowiedział, że podróż przebiegała bardzo sprawnie i jest wdzięczny Ministerstwu Spraw Zagranicznych za świetne zorganizowanie akcji. Jak dodał, był w Izraelu w podróży służbowej wraz z kolegą z Niemiec, ale ten został na miejscu, gdyż: - Jego państwo nie zadbało o niego i musi sobie szukać sam drogi powrotu - przyznał Polak.

Porażająca relacja Polaka, który był w Izraelu: Ma się te 90 sekund, żeby dojść do schronu

A jak jest w Izraelu teraz? Pan Marcin wprost opisał, co tam się dzieje: 

Wszyscy czują zagrożenie na miejscu, ponieważ te rakiety, te wybuchy, zwłaszcza, że ataki są przede wszystkim w nocy. To jest z jednej strony dosyć widowiskowe, a z drugiej strony też bardzo wzbudzające obawy. Ja byłem w Tel Awiwie. Później przeniosłem się do Jerozolimy, ponieważ w Jerozolimie było trochę jednak spokojniej. Nawet jak były alarmy, to niekoniecznie było polecenie schodzenia do schronów, czyli takie bezpośrednie. Zresztą obrona cywilna Izraela uruchomiła taki trzystopniowy system alarmowania i wszystkich powiadamia, że będzie atak, bo oni wiedzą z wyprzedzeniem i to jest gdzieś na 15-20 minut wcześniej. Taka rakieta balistyczna mniej więcej 15 minut potrzebuje, żeby do Izraela dotrzeć. A potem, jeżeli już wiedzą, w którą część uderzy, no to wtedy jest kolejny alarm, już do tej danej części. No i już 90 sekund przed pojawieniem się rakiet czy przed przewidywanym uderzeniem, wyją syreny w całej całym mieście, załóżmy, w Tel Awiwie, no i to jest sygnał, że ma się te 90 sekund, żeby dojść do schronu.

Bombardowanie Izraela
Polityka SE Google News

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki