Wojna na Ukrainie trwa już kilkanaście miesięcy, ale nie widać oznak, by miałaby się szybko zakończyć. W ostatnim czasie media obiegła informacja o tym, że w okręgu biełogorodzkim doszło do ataku ochotników z Rosji walczących po stronie Ukrainy. Kreml szybko poinformował, że jednostka została rozbita, ale nikt temu specjalnie nie ufa. Generał Waldemar Skrzypczak, który gościł w środowy wieczór w Polsacie, stwierdził, że Polska powinna być gotowa na scenariusz, kiedy do podobnych zdarzeń, czy nawet powstania może dojść na terenie Białorusi.
- Jeśli ukraińska kontrofensywa zakończy się powodzeniem, to ci uzbrojeni Białorusini, którzy stanowią część potencjału militarnego ukraińskiej armii, nie złożą broni. Oni pójdą na Białoruś. Mam nadzieję, że to wywoła powstanie na Białorusi, tego boi się Łukaszenka - powiedział generał. Bardzo szybko na te słowa zareagowały prorządowe media na Białorusi oraz rzecznik Władimira Putina. - Polski rząd dosłownie wpada teraz w histerię rusofobii i widzimy, że ten wrogi kraj rzeczywiście otwarcie mówi o zamiarze bezpośredniej ingerencji, w tym siłą, w wewnętrzne sprawy sąsiedniego państwa - ocenił Dmitrij Pieskow.