Jacek Żakowski

i

Autor: archiwum se.pl

Jacek Żakowski: Polskie partie są jak dr Jekyll i Mr Hyde

2012-07-25 4:00

O kolesiostwie wśród polityków rządzących Polską na kanwie ostatniej afery mówi publicysta Jacek Żakowski

"Super Express": - W 1994 roku napisał pan tekst "Coś w Polsce pękło, coś się skończyło" o kolesiostwie wśród rządzących. Minęło prawie 20 lat...

Jacek Żakowski: - I niewiele się zmieniło. Wprowadzono różne formalne procedury, które tworzą wrażenie, że istnieje "uczciwościowa" regulacja, ale nic takiego nie powstało. Nasza klasa polityczna świadomie podtrzymuje tę sytuację po to, by Polska była krajem szarej strefy, w którym łupy dzieli się między swoich.

- Czym to skutkowało?

- Cena była ogromna. Nie chodzi nawet o to, że politycy coś kradną lub rozdają posady, ale o to, że bardzo wartościowe osoby są narażone na kompromitację.

- Na przykład?

- Aleksander Grad to uczciwy człowiek i wybitny fachowiec. Uważam, że powinien mieć tę posadę, którą właśnie dostał. Ale ze względu na niejasny sposób jej otrzymania i poruszającą wysokość pensji znalazł się pod ostrzałem. Poniósł moralną stratę, bo naderwano więź zaufania między nim a wyborcami. Takich Gradów czy Kilianów nie mamy zbyt wielu. Służba publiczna nie powinna ich tracić tylko dlatego, że politycy nie ustanowili odpowiednich procedur naboru.

- "Gazeta Wyborcza" podała długą listę osób związanych z Platformą i zatrudnionych w agencjach rządowych. One też są nie do zastąpienia?

- Zdębiałem, gdy to czytałem. Obok obecnych tam fachowców są również pociotki, krewni, znajomi polityków i niestety wszystkich wrzucono do jednego worka. Musi powstać procedura, która by nominowanie kompetentnych osób uwalniała od naszych podejrzeń.

- Ale jak odstraszyć zachłannych działaczy partyjnych?

- Np. przez regulację, by człowiek obejmujący posadę w spółce rządowej dostawał pensję o jakieś 50 proc. wyższą od poprzedniej z ostatniego półrocza. Jak ktoś był na zasiłku za 600 zł, mógłby zostać prezesem np. Orlenu za 900 zł. Jak zarabiał 50 tys., to może mieć maks. 75 tys. Wtedy byśmy radykalnie zmniejszyli pokusę przyciągania pociotków.

- Która partia po 1989 roku najbardziej bezczelnie korzystała z koryta?

- Nie widzę między nimi większej różnicy. Partią idealistyczną i próbującą coś tu zmienić była Unia Wolności, a także SLD - w końcu to oni uchwalili ustawę o komisji śledczej. Polskie partie są jak doktor Jekyll i pan Hyde. Z jednej strony większość polityków chce uczciwości w sferze publicznej, ale gdy przychodzi narzeczony córki czy bezrobotna żona, to łatwo robią wyjątek od reguły.

- A PiS? Już w 1997 roku Kaczyński słowami "Teraz, k...a, my" opisał mentalność obozu rządzącego. Wybory wygrał na hasłach walki z korupcją, stworzył CBA...

- Za PiS w spółkach Skarbu Państwa rodzina bliskich współpracowników prezydenta Kaczyńskiego była obficie reprezentowana. W mediach obsadzonych przez PiS-owskich nominatów zasada "po nas choćby potop" obowiązywała w 100 proc. Wszyscy idą do władzy ze szczytnymi hasłami. Potem praktyka daleko odbiega od deklaracji.

Jacek Żakowski

Publicysta "Polityki"

Nasi Partnerzy polecają