Feministka i profesor etyki dała upust swym emocjom w felietonie na łamach „Gazety Wyborczej”. Na Kaczyńskim nie pozostawiła suchej nitki. Powód? Jutro w Sejmie posłowie zajmą się antyaborcyjnym projektem ustawy znanej działaczki pro-life Kai Godek.
ZOBACZ TEŻ: Drakoński projekt antyaborcyjny powraca w czasie koronawirusa. Kaja Godek zaciera ręce
„Społeczeństwo żyje w lęku przed pandemią, nie ma testów, maseczek, nawet płynów do dezynfekcji. Co tam! Teraz najważniejsze jest ograniczenie praw kobiet. Niektórzy myślą, że to aberracja wprowadzać na obrady parlamentu projekt ustawy penalizującej aborcję i edukację seksualną, podczas gdy ludzie umierają, żyją w strachu o życie swoje i bliskich, tracą pracę i zdrowie psychiczne” - zżyma się Środa. A potem przeszła do personalnego ataku. Jego celem stał się Jarosław Kaczyński. „Kaczyński musi też zarządzać ludźmi, a tych ubywa. Słono – według władzy – opłacane kobiety (500 plus) nie chcą rodzić. Trzeba je więc do tego zmusić (…) panowanie nad kobietami, nad ich rozrodczością, sprowadzenie ich do roli instrumentów narodowej chwały jest niezbędne, by Kaczyński stał się władcą Niepodległej Polski – krainy żyjącej w izolacji od Europy” - twierdzi filozofka.
A potem wytacza ciężkie działa... „(Kaczyński – przyp.) potrafi politycznie żerować na wszystkim: na śmierci, na tragedii, na zdrowiu i życiu ludzi, na prawach kobiet. Bo czy choć jedna osoba wierzy, że prezes i jego banda są tak wrażliwi na ludzkie życie, że pragną się o nie troszczyć już w postaci embrionalnej?” - kwituje.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj