Wojna w Ukrainie sprawiła, że każdego dnia słyszymy o okropieństwach, do jakich dochodzi na ziemi pogrążonej w wojnie. Poruszającą sytuację opisała dziennikarka Adriana Bąkowska de Carvalho na Twitterze. Reporterka pojechała na Dworzec Centralny, by wykonać swoją pracę - zrobić materiał. Jednak historia uchodźców, jaką usłyszała, sprawiła, że przygarnęła czwórkę z nich do domu. To osoby, które uciekły z Buczy. Według ich relacji ostatni miesiąc spędzili w piwnicy, gdzie było przerażająco zimno, nawet - 12° Celsjusza. Aby przetrwać, pili rozpuszczony śnieg.
- Pojechałam na Centralny robić materiał, wróciłam do domu z 4 osobami i 2 psami. Pochodzą z Buczy, ostatni miesiąc spędzili w piwnicy. Pili rozpuszczony śnieg, temp. sięgała -12°C - napisała Adriana Bąkowska de Carvalho.
W takich warunkach, niestety, nie wszystkim udało się przetrwać.
- Schorowany dziadek tego nie przeżył, umarł w tej piwnicy. Z pozdrowieniami dla "wątpiących" - zakończyła swój wpis dziennikarka.
Co najmniej 360 cywilów zabitych w Buczy
Jak podała ukraińska rzeczniczka praw człowieka Ludmyła Denisowa, cytowana przez Polską Agencję Prasową, w Buczy pod Kijowem zabitych zostało co najmniej 360 cywilów, w tym 10 dzieci. Dodała, że w Mariupolu najeźdźcy palą ciała cywilów w mobilnych krematoriach, by zatrzeć ślady zbrodni.
Przy ulicy Jabłunskiej w Buczy okupujący miasto rosyjscy żołnierze stworzyli „prawdziwą salę tortur”, a według ocalałych mieściła się tam kwatera główna kadyrowców, którzy wypalali ludziom oczy, odcinali części ciała i zamęczali na śmierć nie tylko dorosłych, ale również dzieci – podała agencja Ukrinform, cytując wpis Denisowej na Telegramie