Polska dziennikarka opisała, co ją spotkało w Rosji. Okropne [EXPRESS BIEDRZYCKIEJ]

Krystyna Kurczab-Redlich jest wybitną ekspertką, jeśli chodzi o sprawy związane z Rosją. Miała okazję poznać ten kraj od podszewki. Jak przyznała w rozmowie z Kamilą Biedrzycką, współczuje temu narodowi, rządzonemu przez „gen strachu”. To właśnie strach wyczuwała od Rosjan, między którymi mieszkała przez wiele lat. O swoich przeżyciach opowiedziała w „Expressie Biedrzyckiej”.

- Żyłam tam 14 lat. To naród, który jest wychowany w uniwersytecie zginania karku. Nie mogłam się do tego przyzwyczaić. Przez pierwsze lata nie mogłam zrozumieć tej niesłychanej pokory. Byłam dziennikarzem niezależnym, więc żyłam z normalnymi ludźmi i widziałam ich strach przed każdym milicjantem, który się do nich zbliżał. (…) O wiele bardziej bałam się każdego milicjanta, który podchodził do mnie na ulicy Moskwy niż tego, co może mnie spotkać w Rosji, bo to, co spotyka mnie w Rosji od przedstawiciela władzy to jest nie tylko przemoc, ale upokorzenie w stosunku do dziennikarza zagranicznego. Podchodzi do mnie, legitymuje mnie, bo zachowałam się nie tak, jak on by sobie życzył (stanęłam w obronie kogoś, kogo ten milicjant bezprawnie napastował) i bierze moją legitymację dziennikarską i wrzuca ją do kanał – mówiła Krystyna Kurczab-Redlich.