Ukraina na pierwszym miejscu
Nie trzeba było nawet słuchać wystąpienia Wołodymyra Zełeńskiego w amerykańskim Kongresie, żeby wiedzieć, że słowo „Ukraina” pojawi się w niemal każdym zdaniu. Ukraina jest dla ukraińskiego prezydenta święta, najważniejsza i jej interes musi być na pierwszym miejscu.
Pana prezydenta Zełeńskiego stara się naśladować większość polskich polityków: także w niemal każdym zdaniu pojawia się Ukraina, jest święta, najważniejsza i jej interes musi być na pierwszym miejscu. Być może umknęło im, że wciąż jednak są politykami polskimi.
Pan prezydent Zełeński w drodze do Waszyngtonu skorzystał z polskiego centrum przesiadkowego w Przemyślu, podobnie jak zachodni politycy, jeżdżący do Kijowa. Wysiadł z pociągu, wsiadł do samochodu, potem do samolotu i odleciał. Rano było, ciemno, rozumiem, że nie był to czas na zorganizowanie spotkania z dziennikarzami, podczas którego byłaby okazja, aby zapytać, kiedy Kijów przeprosi Polaków za tragiczne zdarzenie w Przewodowie albo co zamierza zrobić z Andrijem Melnykiem, wkrótce potem powołanym na stanowisko wiceszefa MSZ. Liczę, że do takiej konferencji jednak w końcu dojdzie.
Wiadomo jednak – niedobrze o tym wspominać. Teraz mamy się zachwycać wystąpieniem prezydenta Ukrainy w Kongresie – taka jest narracja. Lecz może zamiast się zachwycać, przypomnijmy kilka bardzo podstawowych kwestii. Wołodymyr Zełeński prowadzi politykę będącą w interesie Ukrainy – i robi to imponująco. Polscy politycy też prowadzą politykę będącą w interesie Ukrainy, choć powinni prowadzić politykę będącą w interesie Polski. Np. poprzez ograniczenie napływu ukraińskiego zboża na polski rynek. No, ale tutaj wychodzi pan minister Kowalczyk i oznajmia, że mamy wobec Ukrainy jakieś „obowiązki pomocowe”. Może także zapomniał, że jest ministrem polskiego rządu?
Interesy Polski i Ukrainy są zbieżne w wielu punktach, ale nie są identyczne. Ukraina nastawia się na ciągnięcie konfliktu w Rosją jak długo się da. Dla Polski taka „libanizacja” przestrzeni tuż obok nas jest rozwiązaniem fatalnym. Nam powinno zależeć na wygaszeniu konfliktu, tak abyśmy mogli na spokojnie zająć się budowaniem naprawdę silnej armii.
Dlatego z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę polskim politykom, żeby przypomnieli sobie, jakiemu narodowi i któremu państwu mają naprawdę obowiązek służyć. Chciałbym od nich w końcu usłyszeć coś o interesie Polski i Polaków.