Polacy teraz odwrócą się od Platformy

2010-01-05 3:00

Czy w 2010 r. wyborcy stracą zaufanie do rządzącej PO - prof. Krzemińskiemu odpowiada prof. Krasnodębski

"Super Express": - Cały 2009 r. Platforma Obywatelska przepłynęła jako flagowy okręt rządu Donalda Tuska na wysokiej fali popularności sondaży. Czy tak samo będzie w roku 2010?

Prof. Zdzisław Krasnodębski: - Ster władzy najprawdopodobniej pozostanie przy Platformie. Na ten rok wybory parlamentarne nie są przewidziane. Ale na okręcie, o którym rozmawiamy, dochodzi do sporów - stosunki Platforma-PSL nie są najlepsze. Weźmy gazowe negocjacje Waldemara Pawlaka z Rosjanami, później zatrzymanie tych negocjacji i udzielony przez niego wywiad, w którym krytykował Kancelarię Premiera. Nie tylko narastające konflikty koalicyjne, ale też coraz bardziej rozchodzące się dwa typy sondaży mogą być sygnałem alarmowym. Pierwsze wykazują utrzymujące się poparcie dla Platformy jako partii, drugie coraz bardziej negatywną ocenę rządu i premiera. Tylko 13 proc. Polaków uważa, że rząd spełnia ich oczekiwania. Prędzej czy później - ale na pewno w roku 2010 - przekształci się to w brak poparcia dla Platformy. Sondaże robione na próbie telefonicznej nadal są dla niej łaskawe, ale gdy rozmawia się z ludźmi na ulicy czy śledzi fora internetowe - widać, że nastąpiło gwałtowne załamanie nastrojów. Obóz władzy się zużywa i szanse Donalda Tuska na to, by został prezydentem, są coraz mniejsze.

- Czy rząd i stanowiąca jego zaplecze partia próbują temu przeciwdziałać?

- Tak, przyjmując postawę przetrwania. Bo nie mają pomysłów na dalsze rządzenie. Choć ten rząd nigdy nie był energiczny w realizacji projektów, to teraz zamierza czekać do jesieni. Cóż, im większe było poparcie dla Platformy, tym większy będzie jej upadek. Prawdopodobnie powtórzy scenariusz przećwiczony już przez SLD, który choć wybrany imponującą ilością głosów, dotkliwie upadł. Tuszowanie afery hazardowej nie ujdzie uwadze opinii publicznej. Jesteśmy teraz w punkcie zwrotnym - entuzjazm wobec Platformy zacznie opadać.

- Na ile słabość rządów ludzi Donalda Tuska wynika z popełnianych błędów, a na ile z czynników od nich niezależnych - choćby kryzysu, który narodził się daleko od Wisły?

- Nie widzę podstaw do twierdzeń, że Platforma sprawniej rządziłaby państwem, gdyby nie było kryzysu. Poza tym przecież z ust polityków tej partii słyszymy, że w Polsce nie ma kryzysu. Jedną z wielkich tajemnic dla mnie jest to, że mówi się o wielkiej dziurze budżetowej i do tego wciąż rosnącej - jak wielkiej, wciąż nie wiadomo - a z drugiej strony o wzroście gospodarczym w Polsce. Nigdy Polakom nie wyjaśniono, skąd się bierze tego rodzaju zapaść w finansach publicznych, bo przecież gdy jest wzrost, to rosną też wpływy z podatków.

- Platformie brakuje klarownej wizji?

- Jeżeli Platforma miała szerszą wizję Polski, to ją ukrywała bojąc się, że jej realizacja skutkowałaby szybszą utratą popularności. Wizja Polski liberalnej ma się nijak do trendów światowej polityki. Tylko że nasi politycy nie reagują na zmiany.

- Pan prognozuje, co będzie jutro, ale wczoraj Polacy ufali PO i dziś też ufają tej partii.

- Przez dłuższy czas udawało jej się za wszelkie przewiny oskarżać prezydenta. Wbrew głoszonej oficjalnie polityce miłości - PO eskalowała konflikt, próbowała dezawuować prezydenta i badać "zbrodnie" PiS. Ale Polacy, nawet ci mniej interesujący się polityką, zaczynają widzieć rozbieżności między denerwującą neogierkowską retoryką sukcesu a rzeczywistością. Platforma chciała dawać nadzieję, jednak dziś już mało kto wiąże jakiekolwiek nadzieje z Donaldem Tuskiem i jego partią.

Zdzisław Krasnodębski

Socjolog i filozof społeczny, profesor Uniwersytetu w Bremie i UKSW w Warszawie.