Tak jak dla emeryta Janusza Kowalskiego (70 l.) z Trzebnicy, który by przeżyć, handluje czosnkiem i miodem. - Aby zarobić 10 tys. zł, musiałbym dziesięć lat sprzedawać czosnek. Mam głodową emeryturę w wysokości tysiąca złotych. Aby w miarę godnie żyć, muszę dorabiać, handlując na ulicy. Słowa pani sędzi są dla mnie skandaliczne. Pokazują butę tych ludzi. Powiem też więcej. Skoro pani sędzia jest taka bogata, to niech się z biednymi podzieli! - oburza się pan Sławomir. On, jak i cała Polska, ma wciąż w głowie szokujące słowa pierwszej prezes Sądu Najwyższego, która narzekała na zbyt niskie zarobki w sądownictwie. - Za te ok. 10 tys. brutto dobrze żyć można tylko na prowincji - skwitowała sędzia Małgorzata Gersdorf w rozmowie z portalem Onet.pl. - Pani sędzia może się zamienić ze mną, bo ja utrzymuję się z mleka, za które dostaję miesięcznie około 900 zł. Muszę za to przeżyć i zrobić opłaty - dodaje z kolei pan Sławomir Materski (52 l.), rolnik z Maliszewy (woj. mazowieckie).
Zobacz: Wyrzucili "testament Kality" do kosza! Odrzucili projekt ustawy o leczniczej marihuanie