Szczepionka na COVID-19: Rusza specjalna infolinia

i

Autor: pixabay.com, zdjęcie ilustracyjne Szczepionka na COVID-19: Rusza specjalna infolinia

Polacy nie ufają szczepionkom na COVID-19. Psycholog społeczny wyjaśnia, skąd biorą się nasze obawy

2020-12-17 7:35

Tylko 32 proc. Polaków chce się zaszczepić na koronawirusa. Skąd się biorą obawy i jak na nie odpowiedzieć? "To, co się dzieje w czasie pandemii, jest jakąś utratą kontroli nad swoim losem, więc ewidentnie przekłada się to na chęć do poszukiwania teorii spiskowych, zmniejszone zaufanie i w efekcie sceptycyzm wobec szczepień. Problem polega na tym, że od tego, czy będziemy w stanie zaufać naukowcom, którzy opracowali szczepionkę, zależy to, czy szybko wyjdziemy z pandemii" - mówi prof. Michał Bilewicz, psycholog społeczny z Uniwersytetu Warszawskiego.

„Super Express”: – W styczniu ma ruszyć akcja szczepień Polaków przeciwko koronawirusowi. Może jednak zabraknąć do tego chętnych. Według sondażu dla „Super Expressu” zaszczepić się chce jedynie 32 proc. z nas. 25 proc. się waha. Skąd ten sceptycyzm?

Prof. Michał Bilewicz: – Składa się na to kilka czynników. Wykluczyłbym wpływ ruchów antyszczepionkowych, które w Polsce nie są tak silne jak w krajach Europy Zachodniej czy w Stanach Zjednoczonych, gdzie działają one dłużej. Ludzie mogli się z ich narracją oswoić. Jak sądzę, w Polsce główny wpływ na sceptycyzm wobec szczepionki ma zaufanie do państwa i jego instytucji. Nasz kraj obok Grecji należy do tych państw europejskich, gdzie to zaufanie jest najniższe. Sytuacja, w której Polacy są skłaniani przez państwo do szczepień, może powodować coś, co w psychologii nazywamy reaktancją – ludzie po prostu nie chcą być do czegoś zmuszani. Chcą mieć wybór.

– Brak zaufania do państwa przekłada się więc na sceptycyzm wobec szczepionek?

– Dokładnie. Na to nakłada się także problem tego, czy Polacy ufają, że państwo będzie w stanie sprawnie zapewnić dostęp do szczepionek i jednocześnie opiekę w wypadku ewentualnych powikłań.

– No właśnie, prawie 60 proc. badanych wyraża strach przed powikłaniami. Co jest dość racjonalne, wziąwszy pod uwagę, że szczepionka jest nowa i nikt nie miał okazji przekonać się, że rzeczywiście jest bezpieczna.

– No właśnie. Jeśli ludzie boją się powikłań, mogą się obawiać, że służba zdrowia nie poradzi sobie z ich ewentualnymi następstwami. To może odróżniać Polskę od innych państw. Na wiosnę, gdy międzynarodowa sondażownia YouGov pytała o to, czy twoje państwo poradzi sobie z epidemią koronawirusa, mniej niż połowa Polaków była przekonana, że struktury państwa zdoła sobie z tym problemem skutecznie poradzić. W Niemczech było to ponad 70 proc. badanych. Stąd może wynikać sceptycyzm co do programu szczepień, który jest przecież organizowany przez państwo. A w tym zakresie generalnie Polacy mu nie ufają.

– Na ile problemem jest też brak zaufania wobec nauki i jej ustaleń? Coraz więcej osób naukowcom nie ufa, wierząc, że służą jakimś ciemnym siłom spiskującym przeciwko ludziom.

– Myślę, że znaczenie ma tu pewna moda na teorie spiskowe, która nie dotyczy wyłącznie szczepień, ale też żywności genetycznie zmodyfikowanej i innych antynaukowych przesądów. Nasze badania wskazują, że nie łączą się one z jedną opcją polityczną. Myślenie spiskowe jest szczególnie rozpowszechnione wśród osób o wyrazistych poglądach politycznych i po lewej, i po prawej stronie. Niemniej, trzeba zauważyć, że antynaukowe lęki i teorie spiskowe są dosyć powszechne. Istnieje przekonanie, że naukowcy coś ukrywają, że wyniki badań są przed ludźmi zatajane. Wiemy też, że popularność teorii spiskowych wzrasta, kiedy ludzie tracą kontrolę na własnym życiem.

– Czyli jak w czasach pandemii.

– Tak, to, co się dzieje w czasie pandemii, jest jakąś utratą kontroli nad swoim losem, więc ewidentnie przekłada się to na chęć do poszukiwania teorii spiskowych, zmniejszone zaufanie i w efekcie sceptycyzm wobec szczepień. Problem polega na tym, że od tego, czy będziemy w stanie zaufać naukowcom, którzy opracowali szczepionkę, zależy to, czy szybko wyjdziemy z pandemii.

– Co ciekawe, większa niechęć do szczepionek panuje w najmłodszych grupach dorosłych Polaków. Z wiekiem niechęć się zmniejsza. Z czego to może wynikać?

– W dużym stopniu ze sposobu konsumpcji mediów przez różne grupy wiekowe. Media społecznościowe, jak wynika z badań, są z jednej strony głównym źródłem informacji o świecie dla młodszych Polaków, a jednocześnie głównym rozsadnikiem teorii spiskowych czy ogólnego sceptycyzmu. Starsi częściej sięgają po media tradycyjne, gdzie odpowiedzialność za słowo jest jednak dużo większa. W mediach społecznościowych czy na kanałach You Tube’a można powiedzieć w zasadzie wszystko i to, co będzie bardzo emocjonalne, spiskowe, ma największą szansę przebicia się.

– Rząd zapowiada, że będzie przekonywał Polaków do szczepień, by pokazać im, że nie ma się czego bać. Jak przekonać sceptycznych Polaków?

– Komunikowanie musi podkreślać, że szczepienia to raczej wolny wybór, nie obowiązek, a nawet przymus. Ważne będzie akcentowanie sprawstwa czy kontroli. Podkreślanie, że dzięki szczepionkom zwiększy się zakres osobistej wolności, bo będzie można spokojnie pójść do baru, restauracji czy na basen z dzieckiem. Taki sposób komunikacji na pewno byłby w Polsce skuteczniejszy niż odwoływanie się do poczucia obowiązku czy odpowiedzialności.

– Wielu polityków chce dawać dobry przykład i się zaszczepić. Nawet przed kamerami. Mogą pomóc?

– W zasadzie mogłoby to pomóc, gdyby nie to, co wynika z badań nad teoriami spiskowymi. Dotyczą one tego, co jest związane z establishmentem. Osoba, która wierzy w teorie spiskowe, nie będzie w stanie przyjąć nawet czegoś, co potencjalnie uważałaby za prawdziwe, gdy pochodzi to ze źródła obdarzonego autorytetem państwa czy mainstreamu. Na nich największy wpływ miałyby te postaci, które działają gdzieś na obrzeżach, za którymi nie stoi autorytet państwa i instytucji. I o ile bardzo dobrze, żeby politycy od prawa do lewa się szczepili, o tyle najlepiej by było, gdyby robili to politycy o poglądach bardzo wyrazistych, niemainstreamowych, np. politycy Konfederacji.

- Na to chyba nie ma co liczyć, ponieważ choćby Krzysztof Bosak zapowiada już, że szczepić się nie zamierza.

- Dlatego może lepiej pracować nad nimi, niż politykami głównego nurtu, bo to jest sposób na przezwyciężenie sceptycyzmu osób, skłonnych dawać wiarę teoriom spiskowym. Należałoby do docierać do nich przez tych, którzy jako politycy to kwestionują i skłaniać ich do tego, żeby pokazali, że w tej sytuacji nawet jeśli mają wątpliwości, to korzyści płynące ze szczepienia przeważają nad ewentualnymi kosztami.

Rozmawiał Tomasz Walczak

Nasi Partnerzy polecają