Aż 42 proc. badanych zgodziłoby się otrzymywać niższe świadczenia, byleby tylko móc wcześniej przejść na emeryturę. - Wielu ludzi może nie zdawać sobie sprawy, że przechodząc wcześniej na emeryturę, będą mieli niższe świadczenie. Jednak te wieści będą się szybko roznosić. Na pewno stosunkowo dużo osób będzie pobierać emeryturę, jednocześnie pracując - komentuje sondaż dr hab. Ryszard Bugaj (72 l.). - Bardzo ważna jest waloryzacja emerytur, która obecnie stoi na słabym poziomie. Nie tyle boję się nędzy zaraz po przejściu na emeryturę, ale sytuacji po 10 latach przebywania na świadczeniu - dodaje Bugaj.
Tymczasem rząd w założeniach budżetowych na rok 2017 zasugerował, że wcześniejsza emerytura będzie możliwa przy udowodnieniu odpowiednio długiego, składkowego stażu pracy. W przypadku kobiet miałby on wynosić 35 lat, a mężczyzn - 40 lat. - Nikt nie przejdzie na emeryturę po 60-65 latach, bo nie będzie miał minimalnego stażu pracy, a bez niego nie dostanie nawet minimalnej emerytury - oburzają się związkowcy z OPZZ. Wiceminister rodziny i pracy Marcin Zieleniecki (46 l.) uspokajał, że choć rozważane są różne warianty, jedynym realizowanym obecnie projektem jest ten prezydencki, gwarantujący minimalne świadczenie po 20 latach pracy dla kobiet i po 25 latach dla mężczyzn. Sondaż, na zlecenie se.pl, przeprowadził Instytut Badań Pollster w dniach 17-20 czerwca na próbie 1097 dorosłych Polaków.
Zobacz: Narodowiec od Kukiza "wiesza Obamę" i jest kandydatem do IPN