"Super Express": - Jest pan oburzony publikacją tekstu panów Cenckiewicza i Woyciechowskiego o prof. Kieżunie. Pojawił się zarzut, że ci, którym tekst się nie podoba, zachowują się tak, jak obrońcy Lecha Wałęsy krytykujący m.in. pańską książkę.
Dr Piotr Gontarczyk: - To sytuacje nieporównywalne. Razem ze Sławkiem Cenckiewiczem napisaliśmy książkę o Lechu Wałęsie, gdyż pogłoski na temat jego życia i działań odciskały piętno na polskim życiu publicznym. Tu jest inaczej i nie bardzo trafia do mnie argumentacja autorów. Nie jestem tu zresztą jedyny...
- Środowisko publicystów na prawicy faktycznie podzieliło się w tej sprawie...
- I sam miałbym mniej wątpliwości, gdyby przy publikacji o prof. Kieżunie nie było elementu dwuznaczności. Sami autorzy napisali, że jednym z powodów artykułu jest "ostatnia publiczna działalność prof. Kieżuna". Ta działalność to była bardzo ostra krytyka m.in. jednego z autorów i kilku redaktorów tygodnika "Do Rzeczy". Uczciwość intelektualna wymagałaby unikania tego. Wobec mnie i Sławka przy książce o Lechu Wałęsie nie było tej dwuznaczności, nie byliśmy osobiście zaangażowani w spór z Wałęsą.
Zobacz też: Opinie Super Expressu. Eugeniusz Kłopotek: Tusk stał się problemem dla PO
- Byłoby lepiej, gdyby ten tekst napisał po prostu ktoś inny?
- Tekst nie powinien wyjść spod pióra jednego z tych autorów i nie powinien pojawić się akurat w tym tygodniku, gdyż są stroną w sporze.
- Kiedy czytamy artykuł o prof. Kieżunie, wydaje się miażdżący. Cytowany jest fakt za faktem, dokument za dokumentem.
- Tekst wydaje się solidny pod względem merytorycznym, gdyż autorzy po prostu znają się na rzeczy. Mam jednak wrażenie, że pojawia się kilka zarzutów na wyrost, nieznajdujących potwierdzenia.
- Na przykład?
- Choćby zarzut o regularnym donoszeniu na prof. Wiesława Chrzanowskiego, tymczasem z tekstu wynika, że tych donosów nie ma. Boję się takich nadinterpretacji, a także odczytywania tego, jak interpretowali zachowania prof. Kieżuna funkcjonariusze SB.
- Mówi pan, że tekstu nie powinien pisać jeden z autorów i nie powinien ukazać się w "Do Rzeczy". Kiedy pan wraz z dr. Cenckiewiczem pisał o Wałęsie mówiono, że powinien ktoś starszy niż wy...
- To jest bardzo złe porównanie.
- Ale ktoś w końcu te dokumenty o prof. Kieżunie by opublikował.
- I wtedy zapewne nie miałbym pretensji. Meritum sprawy to jedno. Nie podoba mi się jednak publikacja jako wydarzenie medialne tworzone przez jednego z autorów i tygodnik, który bardzo zaangażował się w ataki na Powstanie Warszawskie. I prof. Kieżun na to im odpowiadał. I kolejną sekwencją jest tekst wymierzony w niego. To nie może się podobać.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail