Przez wiele lat Justyna Pochanke była jedną z najpopularniejszych twarzy w TVN. W telewizji na Wiertniczej spędziła 19 lat. Prowadziła m.in. "Fakty". Jakiś czas temu nagle zniknęła z ekranów. Tłumaczyła potem, że była przepracowana i postanowiła wyjechać z Polski. Razem z mężem Adamem Pieczyńskim, którego zresztą poznała w TVN, kupili dom w Marbelli, w Hiszpanii. Od tamtej pory tylko na chwilę wróciła na antenę, z okazji 20-lecia TVN 24.
Odniosła się wtedy do tzw. "lex TVN", życząc "stu lat niezależności". Dopiero niedawno udzieliła pierwszego obszernego wywiadu dla "Newsweeka". Wiele osób zwracało uwagę, że Pochanke odeszła tuż po wyborach prezydenckich. W rozmowie z tygodnikiem zaznaczyła jednak, że jej odejście nie miało nic wspólnego z wyborem Andrzeja Dudy.
- Zabawna zbieżność - skomentowała sprawę.
Jak dodała, uważa, że obecna władza się boi. - Ta władza nie jest ślepa ani głucha i doskonale zdaje sobie sprawę, że jej czar prysł - powiedziała i dodała: - Nie mówię, że skończyło się PiS, ale każda krytyka jest dziś dla niego groźna.