Choć nowy poseł Nowoczesnej, Michał Jaros nie jest raczej politykiem z pierwszych stron gazet, to pełnił on ważną funkcję w PO. W marcu tego roku został nawet szefem wrocławskim struktur partii i sekretarzem na Dolnym Śląsku. Czyli w terenie, na którym szczególnie dużo do powiedzenia ma Grzegorz Schetyna. O pierwszych przenosinach z PO do Nowoczesnej poinformowano m.in. na TT:
Poseł @MichalJaros wzmacnia Klub Poselski @_Nowoczesna. pic.twitter.com/x08y9oKcfL
— Pawel Rabiej (@PawelRabiej) 13 czerwca 2016
Jak tłumaczył swoją decyzję Jaros: - Zawsze byłem parlamentarzystą i działaczem społecznym, który skupiał się przede wszystkim na działaniu, a nie na przepychankach czy zapasach politycznych. Jak mówił, w polityce jest się "po coś", a jego bardziej interesuje "dawanie niż branie". Na koniec stwierdził: - Dziś przechodzę do Nowoczesnej. Przez wiele ostatnich lat byłem zaangażowany w projekt polityczny (...), ale dziś mogę powiedzieć, że straciłem trochę nadzieję na wspólne, drużynowe, pozytywne działanie.
Tymczasem, jak dowiedział się "Newsweek", z łódzkiej PO w ciągu jednego dnia usunięto aż 700 działaczy! Pretekstem miało być niepłacenie przez nich składek, jednak nieoficjalnie mówi się, że to ludzie Grzegorza Schetyny przygotowują się w ten sposób do wyborczego zjazdu w regionie. Jak skomentował Cezary Grabarczyk, były minister sprawiedliwości i wiceszef łódzkiej PO: - Decyzję w tej sprawie podjęto pod moją nieobecność. Będę domagać się wyjaśnień.
Decyzja o pozbyciu się tak dużej liczby działaczy ma mieć związek z przetasowaniami w łódzkiej PO. Po rezygnacji Andrzeja Biernata, który był wieloletnim baronem na tym terenie, tamtejszymi strukturami zaczął kierować niespecjalnie znany Paweł Bliźniuk. Według informatorów gazety, słynął od z dwóch rzeczy: prowadzenie kont Schetyny na Facebooku i Twitterze oraz kierowania sztucznie napompowanym kołem Platformy. Jego władza jest jednak tymczasowa, gdyż o przywództwie będzie decydował zjazd, gdzie rywalem Bliźniuka ma być właśnie Grabarczyk. Po decyzji o wyrzuceniu 700 działaczy jego szanse na zwycięstwo znacząco miały jednak zmaleć. Jak zdradził jeden rozmówca: - A padła zapowiedź, że kolejnych 300 działaczy zostanie wykreślonych lada moment. W sumie to będzie jedna trzecia regionu. Pretekstem było niepłacenie składek.
Jak retorycznie pyta rozmówca "Newsweeka": - Część osób mogła mieć zaległości, ale warto sobie zadać pytanie, czy Platforma jest dziś tak silna, by lekką ręką odepchnąć od siebie tysiąc osób? Oczywiście nie, ale dla ludzi Schetyny priorytetem było oczyszczenie przedpola przed zbliżającym się zjazdem i ułatwienie zwycięstwa Bliźniukowi.
Zobacz także: Prezydent wspierany przez PiS CUDEM PRZETRWAŁ referendum ws jego odwołania