Grzegorz Miecugow

i

Autor: AKPA

Grzegorz Miecugow: PO nie radzi sobie z żadnym problemem

2012-08-16 4:00

Kto zawiódł? Aferę Amber Gold i sprawę syna premiera Tuska komentuje Grzegorz Miecugow

"Super Express": - Przekonał pana premier Tusk swoim wystąpieniem w sprawie Amber Gold i swojego syna?

Grzegorz Miecugow: - Nie przekonał. Premierowi jest wygodnie bagatelizować tę sprawę, to jest taka linia obrony. Trudno jednak zgodzić się z nim, kiedy mówi, że służby nie powinny w jakiś sposób otoczyć "dyskretną opieką" najbliższej rodziny premiera. Nikt nie ma tu przecież na myśli rzucających się w oczy ochroniarzy czy oficerów BOR. Dzieci najważniejszych urzędników w państwie są narażone na to, że rozmaici ludzie chcą się z nimi kontaktować, chcą pod nie podejść. To łakomy kąsek. Podkreślają to inni byli premierzy, jak Marcinkiewicz czy Miller.

- Właściciel Amber Gold potraktował Michała Tuska jako taki łakomy kąsek? Alibi na przyszłość?

- Aż tak to nie... To w ogóle jakaś dziwna sprawa. Pokazywaliśmy w TVN24 jakąś obskurną budę, w której mieszkało małżeństwo Plichtów jeszcze kilka lat temu. I nagle stali się rekinami biznesu, finansującymi Andrzeja Wajdę? Mam poczucie, że to jest jakaś większa sprawa, że ktoś za nimi mógł stać. Że pan Plichta to nie jest jakiś geniusz lewego biznesu.

- Media sugerują, że zawiodły tu służby specjalne. Były szef służb poseł Miodowicz twierdzi jednak, że media nie wiedzą, co mówią.

- Kilka miesięcy temu od poważnych ludzi słyszałem, że to OLT Express musi upaść, bo nie ma sensu biznesowego. Nie słyszałem jednak o panu Plichcie. Później słyszałem o Amber Gold, widziałem reklamy, widziałem zastrzeżenia, ale znów nie słyszałem o Plichcie. Jeżeli już coś o szefach firmy, to to że to młodzi, zdolni ludzie z fantazją. Rozmowa premiera z synem, o której pisały media, też nie skończyła się porzuceniem Plichty przez Michała Tuska. Nie była to zatem żadna zdecydowana rozmowa, raczej też na podstawie gazetowych informacji.

- Pańskim zdaniem będzie to coś, co złamie premiera? Jego podwładni mówią, że już zmienił ton, już nie jest taką chodzącą wyrocznią...

- Na pewno dostał w głowę. Przecież jeszcze nie tak dawno pouczał Waldemara Pawlaka, jak PSL powinien załatwić sprawę syna ministra Kalemby. I dość szybko sprawa afery PSL stała się aferą Platformy. Okazało się, że PO obstawiła też wiele urzędów i całe Pomorze, że wszystkie partie postępują tak samo.

- Odbije się to na wyborach?

- Problem w tym, że nie ma alternatywy w PO dla tego premiera, a i trochę dla tej koalicji. Gdyby wybory miały odbyć się za miesiąc, to nie mam pojęcia, na kogo bym głosował. Wszystkie partie nie nadają się do rządzenia. Kompletnie. Jaka byłaby frekwencja, gdyby wybory odbyły się za trzy miesiące? Zapewne nie przekroczyłaby 30 proc. Scena polityczna dojrzała do tego, by potrząsnąć nią tak jak w 2001 roku, po rozpadzie AWS, bądź po aferze Rywina.

- Amber Gold czy nepotyzm i kolesiostwo w PO to chyba mniejszy problem niż afera hazardowa. Wtedy wybrnęli bez problemu.

- To były inne czasy. Wtedy ludzie mogli jeszcze zakładać, że w Platformie jest jakiś potencjał na przyszłość. Mogli się łudzić. Dziś wyraźnie widać, że tam nie ma żadnego potencjału. PO nie potrafi poradzić sobie z żadnym, nawet drobnym zagadnieniem. Po pięciu latach ich starań o uproszczenie przepisów i biurokracji Polska jest na 169. na świecie pod względem procedur zgody na budowę. Trzecim od końca na świecie! A przecież nie jest to jakaś wielka filozofia.

Grzegorz Miecugow

Publicysta, szef wydawców TVN24