Zyta Gilowska: PO = intrygi, nielojalność, zdrada

2010-03-24 6:54

Zachowanie Radosława Sikorskiego wobec Jana Rulewskiego ocenia była polityk Platformy

"Super Express": - Legenda Solidarności, Jan Rulewski, zarzucił ministrowi Radkowi Sikorskiemu, że ten usiłował go zastraszyć i zmusić do publicznego popierania w prawyborach. Czy pamięta pani podobne zachowania wewnątrz PO?

Prof. Zyta Gilowska: - Mogę opowiedzieć o swoim przypadku, kiedy stałam się obiektem intryg. Mówiąc prawdę, początkowo wcale tego nie dostrzegałam. Bardzo ciężko pracowałam, jako poseł uczestniczyłam w rozmaitych akcjach, kampaniach i przedsięwzięciach, takich jak choćby kampania referendalna, samorządowa czy przy okazji akcesji do Unii Europejskiej.

Może dlatego przeoczyłam, że wokół mnie dzieje się coś niedobrego. Kiedy tylko zorientowałam się, co się dzieje, zareagowałam natychmiast, "po męsku". I wszystkim zdezorientowanym radzę to samo. Partyjna rzeczywistość różni się od haseł, które Platforma głosi.

- Na czym polegała ta różnica?

- Uważałam, że PO to jest bardzo miłe, koleżeńskie środowisko, w którym jedni pracują więcej, a inni mniej, ale wszyscy odnoszą się do siebie przyjaźnie i lojalnie. To miało ją w moich oczach odróżniać od innych ugrupowań. Cóż, chyba po prostu zbyt naiwnie podchodziłam do partyjnej polityki, uważając ją za czystą, podczas gdy ona była bardzo brutalna. Sądząc, że Platforma jest inna, uległam złudzeniu.

- Czy podobnemu złudzeniu uległ senator Rulewski?

Czytaj dalej >>>


- Być może, nie chcę wypowiadać się za niego. Mogę odpowiadać za swoje decyzje. Uświadamiając sobie, że jestem obiektem nie tylko intryg, ale nawet zdrady ze strony kolegów, w ciągu 24 godzin sama, bez żadnych nacisków ze strony władz, opuściłam Platformę. Nie widziałam powodu, dla którego mam tak ciężko pracować z ludźmi, którzy nie są wobec mnie lojalni.

Prof. Zyta Gilowska

Ekonomista, w latach 2006-2007 wicepremier i minister finansów