Super Express: Co Platforma ma zamiar zrobić ws. prezydenckiego projektu likwidacji Izby Dyscyplinarnej?
Cezary Tomczyk: Sytuacja jest bardzo prosta i wymaga jednego głosowania. Złożyliśmy własny projekt ustawy, który spełnia oczekiwania i warunki Komisji Europejskiej, ale – co najważniejsze – spełnia nasze oczekiwania. Czyli likwidację Izby Dyscyplinarnej, doprowadzenie KRS do stanu normalności i przywrócenie do pracy sędziów, takich jak sędzia Juszczyszyn. Wtedy transfer pieniędzy może być uruchomiony niemal natychmiast i możemy to zrobić na tym posiedzeniu Sejmu. De facto w tym tygodniu możemy uruchomić 200 mld zł dla Polski.
- Nie możecie, bo nie macie dla tego projektu większości.
- To nie jest kwestia tego, czy innego projektu, ale tych trzech rozwiązań. Obojętnie, w którym projekcie się znajdą. To są warunki, które muszą zostać spełnione żeby Polska dostała pieniądze z unijnych funduszy, które do polskich firm i gospodarstw domowych powinny płynąć już od wielu miesięcy. To są warunki, na które zgodził się polski premier, który wiele miesięcy temu zapowiedział w Parlamencie Europejskim likwidację Izby Dyscyplinarnej. Nie dotrzymał słowa. (…) A pieniądze z Unii to polska racja stanu.
- Likwidację zapowiada prezydent w swoim projekcie, pytanie tylko, czy nie jest to rozwiązanie teoretyczne, bo nie dotyka sędziów wybranych przez tzw. neo-KRS.
- Oczywiście, że to rozwiązanie teoretyczne. Albo godzimy się na to, żeby sądy były niezależne od polityków, albo udajemy, że się godzimy na jakiś dziwny kompromis, w którym Ziobro będzie miał do powiedzenia więcej niż sędzia. To nie jest normalny układ, to układ patologiczny.
- Ale to układ niezmiennie firmowany przez polski rząd, bez względu na to, co powiedział w październiku premier Morawiecki. Zbigniew Ziobro mówi: „nie ma naszej zgody” i trzyma w szachu Jarosława Kaczyńskiego.
- Warto tylko podkreślić, że ani Brukseli, ani nikomu innemu nie zależy na zwierzchności nad polskimi sądami. Chodzi tylko o to, żeby były niezależne od polityków czy oni są z Platformy, PiS, Lewicy czy Hołowni. Bo jeśli nie, to jak – nie daj Boże – ktoś kiedyś trafi przed taki sąd, a po drugiej stronie będzie miał, np., kuzyna posła PiS, to wiemy jak to się skończy. Morawiecki sam zgodził się na to, żeby uzależnić wypłatę środków dla Polski od kwestii przestrzegania praworządności. Po czym własną decyzję zaskarżył do europejskiego trybunału.
- Którego to orzeczenia polski rząd wykonać nie chce. Efekt jest taki, że pieniędzy nie ma. Jakie rozwiązanie proponuje opozycja?
- Przekazaliśmy projekt ustawy. Polską nie rządzi opozycja ani Komisja Europejska. Rządzi rząd PiS, który zabezpiecza większość na sejmowej sali i to po jego stronie leży rozwiązanie tego problemu. Albo ma większość, albo idźmy na szybsze wybory. Zmierzmy się w wyborach. Tutaj nie ma innych rozwiązań.
- Może konstruktywne wotum nieufności?
- (…) po ostatnich wystąpieniach Zbigniewa Ziobry i po tym, co mówi o premierze Morawieckim widać, że tam się po prostu bardzo źle dzieje, że system wzajemnego szantażowania i nieufności jest już bardzo zaawansowany. A ws. konstruktywnego wotum nieufności Donald Tusk mówił dość jasno, że żeby w Polsce rządzić, to trzeba wygrać wybory i nikt nas z takiego obowiązku nie zwolni. Chcemy żeby wybory odbyły się jak najszybciej i robimy wszystko żeby się do nich jak najlepiej przygotować. Kilkanaście miesięcy temu PSL podjął już próbę zmontowania rządu technicznego i wiemy, że to się zakończyło absolutnym fiaskiem. Wydaje się więc, że próba osiągnięcia tego samego przy tych samych zasobach skończy się tak samo. Rozmawiała Kamila Biedrzycka