O sprawie poinformował na konferencji Rafał Grupiński z PO. Mówił na niej, że szefowa MEN w pełni zasłużyła na odwołanie ze stanowiska "swoim postępowaniem, sposobem działania w ostatnich miesiącach i forsowaniem fatalnej reformy systemu szkolnictwa". Jak ironicznie stwierdził: - To swoistego rodzaju prezent (dla nauczycieli- red.) na Dzień Nauczyciela.
W jego opinii: - Reforma systemu oświaty wprowadzana jest pośpiesznie, na wariackich papierach. Szkoła polska cierpi na nieustające zmiany. Kiedy wreszcie wydawało się, że ten system się ustabilizował, także poprzez poszerzenie nauki o sześciolatków, wszystko to, co zostało wypracowane przez kilka poprzednich rządów, jest dzisiaj rujnowane i wracamy do systemu nauczania z czasów PRL.
Grupiński zaapelował do wszystkich partii opozycyjnych o poparcie tego wniosku. Argumentował: - Jest on konieczny ze względu na to, by wskazać jak wielkim zagrożeniem dla stabilizacji systemu polskiej oświaty, ale przede wszystkim dla jakości uczenia naszych dzieci jest w tej chwili pomysł reformy forsowany wbrew opinii wszystkich, zarówno nauczycieli, jak i korporacji samorządowych.
Przypomnijmy: wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra może być zgłoszony przez co najmniej 69 posłów. Sejm wyraża wotum nieufności większością głosów ustawowej liczby posłów - czyli musi za tym opowiedzieć się minimum 231 posłów. Wniosek ws. wyrażenia ministrowi wotum nieufności może być poddany pod głosowanie nie wcześniej niż po upływie 7 dni od dnia jego zgłoszenia.
Zobacz także: Czabański zdradza nowe pomysły w sprawie abonamentu RTV!