Tadeusz Płużański

i

Autor: Super Express

Płużański ostro o Michniku

2019-10-12 4:35

13 marca 1950 r., przyjmując ps. Kazimierczak, napisał: "Ja, Stefan Michnik [...], zobowiązuję się do współpracy z Organami Informacji Odrodzonego Wojska Polskiego, mając na celu wykrycie szpiegów, sabotażystów, dywersantów i wszelkiego rodzaju innego wrogiego elementu, działającego na szkodę WP i ustroju Polski Ludowej". Po miesiącu otrzymał pierwsze 1000 zł za "sumienne wykonywanie zadań". Wkrótce z informatora został rezydentem z własną siatką agentów.

Stefan Michnik znów będzie ścigany ENA (Europejskim Nakazem Aresztowania), tym razem za… 93 zbrodni popełnionych w latach 1952-53: wyroków śmierci i długoletniego więzienia, oraz bezprawne aresztowania polskich niepodległościowców.

Do tej pory ów komunistyczny zbrodniarz był napiętnowany, ale tylko symbolicznie. Społeczny Trybunał Narodowy (oddolna inicjatywa obywateli RP, zaniepokojonych bezkarnością komunistów) uznał go – w lutym 2017 r. - za infamisa. To kara znana w Europie od starożytności, w I Rzeczypospolitej orzekana za najcięższe przestępstwa (rozboje, kradzieże, gwałty), i skutkująca pozbawieniem dobrego imienia i czci, wyjęciem spod prawa.

Po marcu 1968 r. Stefan Michnik wyjechał do Szwecji. Wcześniej starał się o wizę do USA (w Nowym Jorku od 1956 r. mieszkał jego brat Jerzy), ale amerykańskie władze odmówiły ze względu na jego komunistyczną przeszłość. Z kolei Szwecja okazała się przyjazna dla 2500 Żydów, którzy w latach 1969-1971 przyjechali tam z PRL.

Aż do emerytury w połowie lat 90. Michnik pędził spokojne życie bibliotekarza na uniwersytecie w Uppsali. Wcześniej współpracował z „Wolną Europą”, publikował - pod pseudonimem Karol Szwedowicz - w paryskiej "Kulturze". Tak jak komunistyczna prokurator Helena Wolińska-Brus popierał „Solidarność”. Pomysł ucieczki z Polski okazał się dla stalinowskich zbrodniarzy zbawienny.

W marcu 1951 r. po ukończeniu Oficerskiej Szkoły Prawniczej w Jeleniej Górze (naprawdę kursu przysposabiającego do zawodu) Michnik został asesorem w Wojskowym Sądzie Rejonowym w Warszawie. Jego ofiarami w sfingowanych procesach byli żołnierze AK, NSZ, WiN, kłamliwie oskarżani o największe zbrodnie. Skazani na karę śmierci, zrzucani do bezimiennych dołów na powązkowskiej "Łączce". W 1956 r. podczas narady partyjnej Michnik tłumaczył: "Nam wtedy imponowało powiedzenie o zaostrzającej się walce klasowej".

13 marca 1950 r., przyjmując ps. Kazimierczak, napisał: "Ja, Stefan Michnik [...], zobowiązuję się do współpracy z Organami Informacji Odrodzonego Wojska Polskiego, mając na celu wykrycie szpiegów, sabotażystów, dywersantów i wszelkiego rodzaju innego wrogiego elementu, działającego na szkodę WP i ustroju Polski Ludowej". Po miesiącu otrzymał pierwsze 1000 zł za "sumienne wykonywanie zadań". Wkrótce z informatora został rezydentem z własną siatką agentów.

Stefan Michnik - morderca sądowy, donosiciel, członek PPR, PZPR - żyje sobie spokojnie w Szwecji. Twierdzi, że stawiane mu zarzuty mają zaszkodzić przyrodniemu bratu Adamowi. I wynikają oczywiście z… "polskiego antysemityzmu".