Czy to Międzyzakładowy Komitet Strajkowy zakładów Wybrzeża stworzył pierwszy, niezależny od komuny związek zawodowy w skolonizowanym przez Sowietów tzw. bloku wschodnim? I tak, i nie.
Oczywiście kolebką „Solidarności” jest Stocznia Gdańska (im. Lenina), ale nie zawdzięcza tego jednoosobowo Lechowi Wałęsie. Opór przeciwko komunistycznej władzy narodził się również w Stoczni Szczecińskiej (im. Adolfa Warskiego) czy kopalniach i przedsiębiorstwach Śląska. Niezależnie od siebie i na ogół bez informacji o sobie, bo w PRL – w przeciwieństwie do współczesnej Polski – naprawdę istniała cenzura.
Z kolei finalizujące protesty porozumienia to nie tylko najbardziej nagłośnione porozumienie gdańskie (31 sierpnia 1980 r., podpisane w Sali BHP Stoczni Gdańskiej przez Lecha Wałęsę, a z ramienia komunistów Mieczysława Jagielskiego), lecz także trzy inne – nie mniej istotne:
w Szczecinie (30 sierpnia 1980 r., podpisane przez Mariana Jurczyka i Kazimierza Barcikowskiego),
w Jastrzębiu-Zdroju (3 września 1980 r., podpisane przez Jarosława Sienkiewicza i Aleksandra Kopcia),
w Hucie Katowice (Dąbrowa Górnicza, 11 września 1980 r., podpisane przez Zbigniewa Kupisiewicza i Franciszka Kaima).
Nie wolno też pomijać – jako czwartych z kolei, a całkowicie już zapomnianych – porozumień rzeszowsko-ustrzyckich (zawarte w lutym 1981 r., doprowadziły do powstania NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”).
Podkreślić trzeba, że gdyby nie porozumienie w Hucie Katowice, „Solidarność” jako ogólnopolski związek zawodowy zapewne by nie powstała. Bo to w Dąbrowie Górniczej udało się odbić strajk z rąk przywódców sterowanych przez bezpiekę (jedyny przypadek wymiany kierownictwa Komitetu Strajkowego w Sierpniu 1980 r., wielka rola Andrzeja Rozpłochowskiego) i wynegocjować, aby porozumienie gdańskie w punkcie dotyczącym powstania NSZZ „Solidarność” obowiązywało w całym kraju.
To, co najważniejsze: aby w kolejnych latach – pamiętając o momencie podpisania porozumień sierpniowych jako koniecznym wówczas kompromisie robotników z „robotniczą” władzą – świętować rocznice rozpoczęcia strajków. Bo wtedy uciskani ludzie znaleźli w sobie siłę, aby wystąpić przeciw czerwonym ciemiężycielom. Zdając sobie sprawę z konsekwencji, czyli niemal pewnych represji.
I jeszcze jeden fundament Sierpnia. Rozpoczęty 14 sierpnia strajk w Stoczni Gdańskiej nie rozlałby się na inne zakłady i nie nabrał charakteru solidarnościowego (protest ok. 700 zakładów Wybrzeża), gdyby dzielne kobiety – wśród nich Anna Walentynowicz, Maryla Płońska, Ewa Osowska i Alina Pienkowska – nie zamknęły bram stoczni, namawiając wychodzących kolegów do kontynuowania protestu. Wbrew Lechowi Wałęsie, który zakończyłby strajk już po dwóch dniach.