Maskowanie pustki
Platforma Obywatelska pojechała do Płońska. I tam urządziła swą konwencję. To nowość. Niestety, prócz nowinki geograficznej wszystko było po staremu. Czyli po pisowemu. To oczywiste, że partia opozycyjna musi dołożyć rządzącym. Natomiast pisocentryzm polityków PO sprawia wrażenie obsesji i powoduje, że w ich przekazie nie ma miejsca na własne pomysły. Czy może prościej – tych pomysłów po prostu nie ma. Donald Tusk powrócił, ale nie wróciła jeszcze Platforma, którą można kojarzyć z czymś więcej niż niechęcią do PiS. A kiedyś Platformę pomysły na państwo aż rozsadzały. Konwencja w Płońsku odbyła się zaraz po tym, jak Sejm uchwalił fundamentalne dla Polskiego Ładu rozwiązania podatkowe. Platforma na Wiejskiej była przeciw rządowym propozycjom, krytykując je w czambuł. Wydawałoby się logiczne, by zaprezentowała Polakom własne plany na podatki, a podatki – zdaniem wielu – to istota polityki. Może przedsiębiorcy czy klasa średnia byli ciekawy w jaki sposób partia, która mieni się ich reprezentantem będzie bronić ich interesów. Ale nic takiego nie nastąpiło. Było odmienianie nazwiska Kaczyński we wszystkich przypadkach oraz gramatyczny slalom przez nazwę PiS. Były też dowcipy o Kaczyńskim oraz efektowne opisy horroru, jakim są rządy Zjednoczonej Prawicy oraz strasznie polexitem. Nie było jednak nawet zarysu zarysu programu, który mógłby przyćmić Polski Ład. Pod tym względem ani Tusk ani Płońsk nie odmienili Platformy. To partia, która wciąż popełnia ten sam błąd, myśląc, że wystarczy obrzydzić PiS, by naród gremialnie oddał na nią głosy. Przez kilka ostatnich elekcji ta strategia zawodziła. Antypisowska retoryka wciąż maskuje programową pustkę. Dopóki to się nie zmieni, nie pomoże ani Tusk, ani nawet jego biały rumak.