Andrzej Stankiewicz: Platforma odpowiada stenogramem

2010-07-15 8:24

Dlaczego ponownie wybuchła wojna polsko-polska? Co oznacza przeciek nowego fragmentu stenogramu z kabiny pilotów Tu-154? Komentuje Andrzej Stankiewicz publicysta tygodnika "Newsweek Polska".

"Super Express": - Ujawniono kolejny fragment stenogramu z kabiny Tu-154. Pilot miał powiedzieć, że jak nie wyląduje, to go zabiją.

Andrzej Stankiewicz: - Ten fragment jest niejednoznaczny. Każdy znajdzie tu to, co chce. Jedni konkretny dowód na nacisk ze strony prezydenta, a inni tylko desperacki stan psychiczny pilota w bardzo trudnym momencie. Ważne jest to, że ujawnienie tego nie było przypadkowe. Rząd broni się przed oskarżeniami PiS i pokazuje, że jednak coś robi w sprawie wyjaśnienia przyczyn katastrofy. W wywiadzie dla "Gazety Polskiej" prezes PiS powiedział, że jeszcze się wstrzyma z mówieniem o odpowiedzialności politycznej rządu, ale wkrótce coś usłyszymy. Rząd publikuje stenogram, bo chce się bronić.

- A może ten wywiad i ostre wypowiedzi dawnych jastrzębi Kaczyńskiego pod adresem rządu należy traktować jako uderzenie w PO, które miało wyprzedzić ujawnienie tego fragmentu stenogramu?

- Nie sądzę. To raczej rząd zareagował na te ataki. W przeciwnym razie PiS nie zaatakowałby politycznie i personalnie. Pewnie zakwestionowałby dotychczasowe ustalenia śledztwa, by móc podważyć kolejne. Mamy polityczną grę wokół tragedii smoleńskiej. To cynizm. Przecież obie strony wzywały w kampanii do zgody narodowej.

- Skąd więc ten nagły i agresywny powrót tematyki smoleńskiej?

- Zadziałały emocje Jarosława Kaczyńskiego. Szkoda tylko, że tak szybko. Można było poczekać przynajmniej do wyborów samorządowych. Wróciła część schowanych na czas kampanii twardych polityków PiS, jak Brudziński, Macierewicz, Ziobro. Pamiętajmy, że Kaczyński przed wyborami nie udzielił wywiadu "Gazecie Polskiej", choć zabiegała o to. Ani "Naszemu Dziennikowi". Liberałowie obawiali się, że klimat i linia gazety skłonią prezesa do ostrych wypowiedzi. Teraz wywiady organizuje Mariusz Błaszczak, który przychylnie patrzy na media radykalne. Mam sygnały od "liberałów" w PiS, że są załamani wywiadem Kaczyńskiego dla "Gazety Polskiej". Najwyraźniej zostali zepchnięci w tył przez "radykałów".

- Jak to wpłynie na sytuację PiS?

- Znów może przylgnąć do partii łatka nieobliczalnych szaleńców rozpamiętujących własne krzywdy. Ale przede wszystkim robią dużą przysługę PO. Zamiast czuć się pod presją sprzyjającej reformom sytuacji politycznej, może się zwrócić do narodu słowami: "Sami zobaczcie, jak wygląda zmiana wizerunku PiS". Te szaleńcze ataki ze strony PiS zdejmują z PO odpowiedzialność. Nie musi się do zarzutów odnosić merytorycznie. Nie wiem też, po co Kaczyński robi ukłon w stronę radykalnej prawicy. Wynik Marka Jurka pokazuje, że na prawicy nie ma dla PiS liczącej się alternatywy.

- Co poprawiłoby wizerunek PiS?

- Jednoczesne wysyłanie sygnału do wyborców radykalnych i bardziej centrowych. Wywiadu do "Gazety Polskiej" mógł np. udzielić Ziobro lub Macierewicz. Z kolei Poncyljusz mógłby rozmawiać np. z "Polityką". Tymczasem Kaczyński głosi poglądy sam i to jego duży błąd. Tusk ma Palikota i Gowina, bo woli się dystansować do spraw delikatnych, jak np. in vitro.

Andrzej Stankiewicz

Publicysta "Newsweek Polska"