Platforma rządziła w Polsce nieprzerwanie przez 8 lat, gdy w 2015 roku przytrafiły jej się dwie klęski. Utrata stanowiska prezydenta przez Bronisława Komorowskiego oraz utrata większości w obu izbach parlamentu. - Najtrudniejszy moment w historii PO to są porażki z 2015 roku. PO mogła tego nie przetrwać - zdradza Grzegorz Schetyna, który po tych porażkach został mianowany następcą Ewy Kopacz na stanowisku przewodniczącego PO. Dociskany przez rozmówcę Schetyna był zmuszony posypać głowę popiołem i powiedzieć o największych niepowodzeniach swojej kadencji. - Skuteczniej mogliśmy powalczyć o koalicję w wyborach do Sejmu. Jako opozycja zdobyliśmy 900 tys. głosów więcej i przegraliśmy wybory z PiS-em. Metoda d'Hondta brutalnie zweryfikowała nasze oczekiwania i ambicje - mówi Schetyna o ostatnich wyborach do parlamentu. - Do Senatu poszliśmy wszyscy razem i wygraliśmy z PiS-em. To symbol tej kadencji i drogowskaz dla wszystkich, którzy będą tę pracę kontynuować - twierdzi polityk.
W styczniu ubiegłego roku pałeczkę lidera Platformy przejął Borys Budka, któremu jednak nie udało się poprowadzić skutecznej kampanii wyborczej obsadzającej Rafała Trzaskowskiego w Pałacu Prezydenckim. Czy zatem Schetyna widzi jeszcze jakieś nadzieje na przejęcie władzy w PO?
- Nie wybieram się na emeryturę. Robię wszystko, żeby przysłużyć się dobrze sprawie, a tą najważniejszą sprawą jest zbudowanie koalicji na 2023 r. Zostawiałem PO mającą w sondażach powyżej 30 proc., zdobyliśmy Senat i wybieraliśmy swojego marszałka. To jest bardzo wymierne, bo każdego z szefów ocenia wynik wyborczy. I tak samo będzie oceniany następny przewodniczący. Zrobię wszystko, żeby następne wybory wygrać, bez żadnej kalkulacji. W tak ważnych sprawach nie można kalkulować. Będę się angażował nie po to, żeby wrócić na stanowisko w PO, tylko żeby dać gwarancję, że jesteśmy w stanie zbudować zwycięstwo opozycji i skończyć ten PiS-owski koszmar - oświadczył były przewodniczący PO.
ZOBACZ TEŻ: