Platforma i premier urągają standardom

2009-10-05 3:30

Ekspert ds. korupcji prof. Antoni Kamiński zastanawia się nad kulisami afery hazardowej i jej możliwymi skutkami.

"Super Express": - W najnowszej aferze związanej z rządem padają imiona szefa klubu PO, ministra, a nawet wicepremiera. Media mówią o nowej aferze Rywina.

Prof. Antoni Kamiński: - To złe porównanie. Aferę hazardową zestawiłbym z aferą gruntową, związaną z wicepremierem Lepperem. W obu przypadkach mieliśmy działania operacyjne CBA. Mieliśmy też przeciek, który przeszkodził w doprowadzeniu sprawy do końca. I właśnie przez to zapewne znów dojdzie do sytuacji, w której główni winowajcy nie poniosą odpowiedzialności. W aferze gruntowej przed sądem stanęły co prawda dwie osoby, ale to były "płotki". Obie afery dotyczą wysokich stanowisk rządowych.

- Premier nie zwykł reagować ostro wobec osób ze swojego najbliższego otoczenia. Afery Grada, Grasia czy Palikota niespecjalnie zaszkodziły jego wizerunkowi. Czy waga afery hazardowej nie powinna zmusić go wreszcie do działania?

- Premier zareaguje tak, jak podpowiedzą mu sondaże. Możliwe, że wypchnie przed kamery Piterę i będzie próbował zatrzeć złe wrażenie potokiem słów o obyczajowości w polityce. Nie spodziewałbym się niczego więcej, poza zestawem zagrań PR-owskich. Najdalej idącym krokiem byłoby poświęcenie - obok Chlebowskiego - również Drzewieckiego.

- Byłby w stanie to zrobić?

- Niespecjalnie w to wierzę. Zastanawiam się, na ile premier w ogóle jest w stanie pozbyć się ze swojego otoczenia osób zachowujących się nieetycznie. Przypomnijmy sobie aferę ministra Grada, kiedy firmę wygrywającą ogłaszane przez niego przetargi przepisał na żonę. Później sprawę Grasia i jego tłumaczeń. Niestety, działania PO i premiera urągają w tej kwestii standardom cywilizowanego świata. W każdym normalnym kraju byłby to polityczny szafot. Tymczasem u nas w dniu ujawnienia rozmów marszałek Sejmu ogłasza, że skoro nie udowodniono przestępstwa, to być może nie ma afery. Świadczy to o tym, że trzecia osoba w państwie nie zna pojęcia "konflikt interesu". To cywilizacyjny upadek.

- W obronie kolegów z partii i rządu stanął nie tylko Komorowski, ale wiele innych prominentnych postaci PO: Niesiołowski, Czuma, Pitera. Czy osoby na stanowiskach państwowych nie powinny zachować w tej kwestii umiaru?

- Nie tyle zachować umiar, co ostro potępić to, co się wydarzyło! Nawet jeżeli nie ujrzymy już żadnych dokumentów i rozmów, to i tak mówimy o utrzymywaniu przez ministrów i szefa klubu PO zażyłej znajomości z ludźmi skazanymi za korupcję! To powinno wystarczyć do właściwej reakcji. Zapis tych rozmów ujawnia poziom naszej klasy politycznej. Ludzie, którzy nami rządzą, nie tylko rozmawiają językiem spod budki z piwem, ale nie wykazują żadnego poczucia odpowiedzialności za kraj. Z nagranych rozmów wyziera skrajna demoralizacja, kolesiostwo i pęd do załatwiania prywaty.

- Donald Tusk obiecywał wyższe standardy tej władzy…

- Z kim chciał je wprowadzać? Platforma od początku ma problemy głębsze niż jej się wydaje. Zbigniew Chlebowski był przez wiele lat burmistrzem. Prasa szeroko rozpisywała się o tym, że zostawił swoje miasto jako jedno z najbardziej zadłużonych w kraju. I takiego człowieka mianuje się szefem Sejmowej Komisji Finansów? Typuje do fotela ministra? Rozumiem, że nie był to nigdy polityk samodzielny, podejmujący w PO decyzje. Był raczej sterowany, miał trzymać w ryzach posłów. Ale jego moc wystarczyła jak widać do załatwiania spraw, o których jest mowa w nagraniach CBA.

- Jak odbierać informację, że po ujawnieniu afery hazardowej prokuratura postawiła zarzuty szefowi CBA Mariuszowi Kamińskiemu?

- Platforma szukała na Kamińskiego haka właściwie od początku swoich rządów. Sam Tusk nie brał w tym udziału, ale jego otoczenie jak najbardziej. Zarzuty wobec niego są jednak kompletnie idiotyczne. Główną winą szefa CBA ma być sfałszowanie dokumentów. Ale przecież po to, żeby stworzyć prowokację taką, jak afera gruntowa, trzeba właśnie posłużyć się spreparowanymi dokumentami! Trzeba stworzyć wiarygodną sytuację, by ujawnić, w którym miejscu w administracji siedzą ludzie, którzy chcieliby ją wykorzystać. Jak można zarzucać policji bądź służbom fałszowanie dokumentów, skoro miało to posłużyć łapaniu przestępców? Mam nadzieję, że znajdą się sędziowie, którzy będą potrafili to wyczuć.

Prof. Antoni Kamiński

Ekspert od korupcji, pracownik naukowy Instytutu Nauk Politycznych PAN, były szef Transparency International