Wieść o tym, że Jakub Chełstowski, marszałek województwa z nadania PiS wraz z trójką radnych porzucają partię Jarosława Kaczyńskiego, bo dogadali się z opozycją była dla całego PiS niemiłą niespodzianką. Jednak gdy pierwszy szok minął, rządzący zaczęli doszukiwać się w całej sytuacji pozytywów.
PiS: Nie zaszkodzi, lecz pomoże
Zdaniem posła PiS Marka Asta (64l.) cała sytuacja nie tylko partii nie zaszkodzi, ale może nawet pomóc! - Takie sytuacje jak w śląskim samorządzie nie przekładają się na wyniki PiS w sondażach. Przeciwnie, wydaje mi się, że takie wydarzenia mobilizują naszych działaczy i elektorat – komentuje poseł Ast. Także Krzysztof Sobolewski (44l.), sekretarz generalny PiS odpowiedzialny za struktury partyjne uważa, że to, co się stało nie wpłynie na partię negatywnie. - Na Śląsku na pewno nam to nie zaszkodzi, jeśli chodzi o struktury i działaczy. Ostatecznie raczej ta sytuacja nas tam wzmocni niż osłabi – ocenia. Inny nasz rozmówca, z okolic rządu, ujawnia, że już od jakiegoś czasu narastał konflikt w środowisku PiS w sejmiku. - A skoro musiało się to stać, to dobrze, że stało się teraz, a nie na chwilę przed wyborami w przyszłym roku – uważa.
Bez wpływu na kampanię
Zdaniem prof. Bartłomieja Biskupa, politologa z UW historia ze Śląska jako sprawa lokalna nie będzie miała dominującego wpływu ani na kampanię ani na wybory. - Może za to wpłynąć na struktury partyjne, scementować je, poprawić wewnętrzne relacje – przyznaje.
PiS objął władzę w sejmiku śląskim w 2018 r, gdy tuż po wyborach samorządowych świeżo upieczony radny Wojciech Kałuża, który zdobył mandat z list Koalicji Obywatelskiej, przeszedł do PiS, dzięki czemu został wicemarszałkiem województwa. Chełstowski swoje odejście z PiS tłumaczy antyunijnym kursem Kaczyńskiego i nieprawidłowościami w Funduszu Górnośląskim, o których miał alarmować partię. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika jednak, że od opozycji dostał ofertę poparcia w wyborach na prezydenta Tychów lub "jedynki" na liście do europarlamentu. KBAR, ABR