Pod ostrzałem m.in. znalazła się europosłanka PiS Anna Zalewska, której słowa z 2019 roku są teraz wykorzystywane przez opozycję. Wtedy będąc jednym z kluczowych członków rządu PiS, wyraziła wątpliwości co do potrzeby budowy nowych zbiorników retencyjnych w Kotlinie Kłodzkiej. Dziś przypominają jej to media i polityczni przeciwnicy. Na platformie X krytycy twierdzą, że Zalewska była jedną z osób hamujących rozwój infrastruktury przeciwpowodziowej.
Kto winny? PiS czy PO?
Zalewska broniła się w długim wpisie na X, podkreślając swoje wsparcie dla inwestycji w infrastrukturę przeciwpowodziową w Kotlinie Kłodzkiej. Wskazuje, że w latach 2019-2023 rząd PiS zrealizował budowę czterech suchych zbiorników w regionie za 238 milionów złotych. Argumentowała, że to protesty ekologów i lokalnych polityków, takich jak Monika Wielichowska z PO, były główną przeszkodą dla większej liczby inwestycji.
Gróbarczyk i słynne "psu na budę"
Nie tylko Zalewska znalazła się w ogniu krytyki. W mediach społecznościowych oraz w relacjach opozycji przypomniano również słynne słowa Marka Gróbarczyka, byłego ministra gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej. W 2019 roku, Gróbarczyk powiedział, że budowa nowych zbiorników retencyjnych jest „psu na budę”. Teraz, gdy woda zalała południową Polskę, jego wypowiedź stała się symbolem braku długoterminowej polityki przeciwdziałania powodziom. To właśnie te sprzeczności stały się narzędziem politycznej walki. Opozycja zarzuca PiS, że teraz, kiedy woda zalała regiony południowej Polski, partia zmienia front i stara się wyciągnąć z tej sytuacji polityczne korzyści.
Poniżej zdjęcia powodzi w galerii