Wczoraj Szeliga zeznawał jako jedyny świadek w tej sprawie, pełniąc dodatkowo rolę oskarżyciela posiłkowego. Trójka szantażystów, Szczepan P. (28 l.), Przemysław S. (27 l.) i Magdalena I. (26 l.), stanęła przed sądem na początku kwietnia tego roku. - Do czasu zakończenia sprawy nie wypowiadam się. Nie chcę wpływać na decyzję sądu. Po prawomocnych wyrokach zaproszę na konferencję i porozmawiamy o wszystkim - mówił przed wejściem do sali rozpraw.
W wydanym w styczniu oświadczeniu przekonywał, że jest niewinny, że nie uległ prowokacji ani próbie szantażu.
Poseł Szeliga na procesie prostytutki
Sędzia Beata Górna-Gielara utajniła rozprawę w całości. - Ze względu na ważny interes prywatny poszkodowanego. Poruszane tu sprawy dotyczą również intymnej sfery życia - tłumaczyła.
O czym była mowa? O historii, której początek miał mieć miejsce nad Zalewem Zemborzyckim w Lublinie. Według oskarżonych poseł w 2012 roku spotkał się z prostytutką i nie zapłacił jej za usługi. Kiedy oszukana zobaczyła go w telewizji, postanowiła odzyskać pieniądze i zarobić więcej. Umówiła się z nim na spotkanie w podlubelskim hotelu. Doszło do niego w grudniu 2012 roku. Nagraniem ze schadzki próbowała wspólnie z kolegami zaszantażować posła. Ten sprawę zgłosił na policję i cała trójka wylądowała na ławie oskarżonych.
Czytaj: Proces szantażystki posła Piotra Szeligi. Prostytutka jak gwiazda filmowa w sądzie