Mało kto nie związany blisko ze sportem mieszanych sztuk walki, wiedział do wczoraj, kim jest 35-letni Piotr Hallmann.
Wszystko zmieniło się w czwartkowy wieczór, gdy posłanka KO Barbara Nowacka zamieściła w mediach społecznościowych zdjęcie sugerujące, że zidentyfikowała byłego zawodnika MMA jako jednego z policjantów interweniujących na demonstracji przy pl. Powstańców Warszawy. Od tego momentu, życie podkomisarza policji wywróciło się do góry nogami.
- Nie wypowiem się jako policjant, ale jako człowiek - głosem pełnym rezygnacji rozpoczyna rozmowę z Super Expressem Hallmann. - Czuję realne zagrożenie dla siebie i dla swojej rodziny. I nie mam sobie nic do zarzucenia - dodaje.
Skąd strach o życie i zdrowie dla swej rodziny? Hallmann opowiada, że dochodziły do niego informacje o grupach internautów szukających adresów jego oraz jego bliskich. - Chciałbym zaapelować do ludzi. Żeby ocenili co robią. Czy mają jakieś podstawy sądzić, że tam byłem? Jedno marnej jakości zdjęcie bez kontekstu? Wyrozumiałość jest częścią sprawiedliwości - mówi Hallmann. Ponadto, w komentarzach na jego profilach w mediach społecznościowych pojawiały się setki wulgarnych i przykrych komentarzy. Powiedział, że złożył już do prokuratury doniesienie o groźbach karalnych wysuwanych pod jego adresem.
Zapytaliśmy się Hallmanna, czy we środę wieczór znajdował się na placu Powstańców Warszawy. - Nie wykonywałem w tamtym miejscu obowiązków służbowych - stanowczo dementuje policjant.
Hallmann nie udzielił odpowiedzi na pytania, czy kiedykolwiek brał udział w interwencjach związanych z manifestacjami Strajku Kobiet oraz czy pracuje w Centralnym Pododdziale Kontrterrorystycznym Policji „BOA”, oddelegowanym do wspierania działań oddziałów prewencji na manifestacjach.
- Nie podniosłem też ręki na kobiety. Ludzie, którzy mnie znają nie mogli uwierzyć w to, o jakie rzeczy się mnie oskarża - zapewnia były bokser.
- Jestem wdzięczny przełożonym i kolegom za wsparcie, jakie mi okazali. Nie zostawili mnie z tym samego - mówi nam policjant. Podsumowuje, że te doświadczenia ostatecznie mogą być dla niego budujące.
- Wiem, jak ważni są bliscy mi ludzie, których mam przy sobie. Wiem też, że postępując zgodnie ze swoimi wartościami, tak jak robiłem to podczas całej kariery w policji, wyjdę z każdej przykrej sprawy silniejszy. I spałbym dziś spokojnie, gdyby nie strach o rodzinę - podsumowuje policjant.
ZOBACZ TEŻ:
Strajk Kobiet we Wrocławiu. Na ulice wyszło ponad tysiąc osób [ZDJĘCIA, WIDEO]
Przypomnijmy, że we środę wieczór spod Sejmu na plac Powstańców Warszawy przeszedł marsz Strajku Kobiet. Na placu policja otoczyła jego uczestników. Doszło do użycia gazu pieprzowego. W zasięgu rażenia znalazły się aktywistki Strajku Kobiet Marta Lempart i Klementyna Suchanow oraz posłanka Lewicy Magdalena Biejat.
Strajk kobiet w Warszawie. DOPADLI liderkę protestów! Marta Lempart we łzach [WIDEO]
Doszło też do interwencji nieumundurowanych funkcjonariuszy z jednostki BOA oraz użycia przez nich pałek teleskopowych. W rozmowie z dziennikarką Super Expressu Kamilą Biedrzycką, były rzecznik Komendy Głównej Policji i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, mówił: "nie zgadzam z tym co widzę, nie zgadzam się na brutalność. Nie zgadzam się na to, żeby metalowa pałka była w rękach tak przeszkolonego policjanta jakim jest antyterrorysta".
Po manifestacji zatrzymano 20 osób. Wylegitymowano 97 uczestników protestu, skierowano 320 wniosków o ukaranie do sądu i 297 notatek do sanepidu.