- Policja zatrzymała 44-letniego Krzysztofa B. w związku z próbą podpalenia siedziby Platformy Obywatelskiej przy ul. Wiejskiej w Warszawie.
- Zdarzenie miało miejsce w piątek, 17 października, a sprawca miał próbować rzucić koktajlem Mołotowa w budynek.
- Zatrzymany mężczyzna był już wcześniej znany policji w związku z groźbami kierowanymi wobec premiera Donalda Tuska.
W poniedziałek (20 października)policja przekazała, że doszło do zatrzymania podejrzanego ws. próby podpalenia siedziby Platformy Obywatelskiej:
- Policjanci z Komendy Stołecznej oraz Komendy Rejonowej Policji Warszawa I zatrzymali dzisiaj rano sprawcę gróźb karalnych oraz próby podpalenia budynku przy ulicy Wiejskiej 12A w Warszawie. Do zdarzenia doszło w miniony piątek około godziny 14:20 - przekazano w komunikacie.
- Tak szybkie zatrzymanie mężczyzny to efekt zaangażowania i wytężonej pracy operacyjnej wielu policjantów. To oraz wnikliwa analiza innych zdarzeń doprowadziły do przełomu w tej sprawie - napisała policja warszawska.
Kim jest zatrzymany po ataku na biuro PO w Warszawie?
Jak wskazano zatrzymany 44-latek jest Polakiem i jest mieszkańcem powiatu łosickiego. - Krzysztof B. w maju tego roku został zatrzymywany do gróźb karalnych na portalu X w kierunku zabójstwa Premiera Donalda Tuska. Sprawa w czerwcu trafiła do sądu z aktem oskarżenia. Czynności w toku - podano.
Próba podpalenia budynku, w którym mieści się biuro krajowe Platformy Obywatelskiej
Przypomnijmy, że w piątek po godzinie 15:00 doszło do niepokojącego incydentu przed budynkiem przy ulicy Wiejskiej w Warszawie, gdzie mieści się m.in. biuro krajowe Platformy Obywatelskiej. Jak poinformował poseł KO Witold Zembaczyński, budynek został zaatakowany za pomocą koktajlu Mołotowa.
Z relacji osób, które były na miejscu zdarzenia, wynikło, że ktoś próbował rzucić tzw. koktajlem Mołotowa w drzwi budynku. Sprawca, który podpalał butelkę, został odepchnięty, co spowodowało, że ta rozbiła się przed samym wejściem. Dzięki szybkiej reakcji świadka udało się zapobiec rozprzestrzenieniu ognia.
Jedną z pierwszych osób, które pojawiły się na miejscu tuż po ataku, był poseł Witold Zembaczyński. Jak relacjonował polityk w rozmowie z PAP świadek z wnętrza lokalu uniemożliwił rozprzestrzenienie się ognia po tym, jak jeden ze sprawców rzucił koktajl Mołotowa praktycznie w drzwi naszego biura krajowego. Następnie – jak dodał Zembaczyński – świadek próbował ująć jednego ze sprawców i doszło do szarpaniny. Ostatecznie sprawcy zbiegli - zgodnie z relacją Zembaczyńskiego jeden z nich krzyczał: „Ty j***** platformersie”.