Pismo, w którym o Ukrainie są zaledwie dwa akapity, źle przyjęli już unijni politycy. - Szok i katastrofa! Tusk w ten sposób daje prezent Putinowi - mówi nam oburzony europoseł PiS Ryszard Czarnecki (51 l.).
Donald Tusk już dziś po raz pierwszy poprowadzi unijny szczyt z udziałem przywódców państw Unii Europejskiej. Projekt wniosków, który przygotował nowy szef Rady Europejskiej, spotkał się z miażdżącą krytyką w Brukseli. Na miejscu można usłyszeć, że jego poprzednik Herman van Rompuy (67 l.) szykował ponaddwudziestostronicowe dokumenty, a Tusk poprzestał tylko na czterech kartkach!
- Oczekiwania w Brukseli były wielkie co do pierwszego dokumentu Donalda Tuska, a tymczasem wyszedł on dość słabo. Sam były premier Belgii i obecnie szef frakcji liberałów w europarlamencie Guy Verhofstadt nazwał dokument Tuska "cocą-colą light". Brakuje w nim wyraźnego powiedzenia, kto odpowiada za cały konflikt rosyjsko-ukraiński. Pojawiają się jednak głosy, że w dokumencie będzie kilka poprawek odnośnie do tej właśnie kwestii - opowiada nam Katarzyna Szymańska-Borginon, wieloletnia korespondentka RMF FM w Brukseli.
Wtóruje jej były europoseł Paweł Kowal (39 l.). - Tusk musi wykorzystać słabość Putina, a swoim dokumentem robi coś dokładnie odwrotnego - komentuje nam Kowal.
Tymczasem murem za Tuskiem stoi europosłanka PO Julia Pitera (61 l.). - Dobrze, że Tusk przygotował krótki dokument. Im mniej biurokracji, tym lepiej - rzuca nam Pitera.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail