Niedawno wicepremier Janusza Piechociński mówił, że jednym z możliwych - jego zdaniem - powyborczych scenariuszy jest zjednoczenie Platformy Obywatelskiej, Prawa i Sprawiedliwości oraz Polskiego Stronnictwa Ludowego. Tylko takie połączenie sił pozwoliłoby, jak twierdzi Piechociński na stabilizację w kraju i przeciwstawienie się kryzysowi gospodarczemu. Teraz jednak zaznacza, że w koalicję tylko z PiS wchodzić nie zamierza: - Jedno jest pewne – nie będzie koalicji PiS–PSL. Do takiej koalicji nie wejdę - stwierdził w rozmowie z Faktem. Dlaczego szef PSL tak stawia sprawę, jeszcze przed wyborami? Jak dodaje nie chce, by jego partię spotkał los Samoobrony Andrzeja Leppera i Ligi Polskich Rodzin Romana Giertycha.
Przypomnijmy, że w 2006 roku, gdy premierem był Jarosław Kaczyński, partie te weszły w koalicję z PiS, a złośliwi nazwali je "przystawkami". Zdaniem Piechocińskiego formacje Giertycha i Leppera zostały przez prezesa Kaczyńskiego przemielone: - Nie chcę być przemielony przez Jarosława Kaczyńskiego jak LPR i Samoobrona, i za cztery lata zapłacić cenę współpracy z radykałami. Jak dodał w rozmowie z tabloidem ważne jest też to, by w Polsce nie wybuchła wojna między prezydentem a parlamentem. Dlatego koalicja PO, PiS i PSL to zdaniem ministra gospodarki najlepszy pomysł: - Można mieć wszystko i prezydenta, i rząd, ale przegrać. By skutecznie rządzić, jak udaje się to nam od lat, będąc w różnych koalicjach, trzeba współpracować i umieć zawierać zdrowe kompromisy - stwierdził Piechociński. Jak pamiętamy, PSL po 1989 roku jest w rządzie niemal bez przerwy. Tylko w latach 1997-2001 oraz 2003-2007 partia była w opozycji.
Zobacz: Skandal! Poseł PSL Okłamał wyborców i dalej chce być posłem