"Wprost" pisał też, że Marek D. przedstawia się jako "ojciec chrzestny Polkomtela", a firma ta była darczyńcą fundacji "Porozumienie bez barier" pani prezydentowej. Przed komisją ds. PKN Orlen, D. zeznał, że w latach 1996-1998 zasiadał w radzie nadzorwczej rzeczonej fundacji. Miał organizować spotkania Kwaśniewskiej z biznesmenami. A co na to Aleksander Kwaśniewski? W rozmowie z Moniką Olejnik powiedział, że D. "był raz (w radzie fundacji) i to sprawdziłem. Był raz. Nie pojawił się później, właściwie nie istniał". W innej rozmowie z Olejnik: "Ja pana D. nie znam, nie kojarzę". W tym roku D. został skazany za korupcję.
Teraz wyciekły zdjęcia premiera Donalda Tuska i sędziego Ryszarda Milewskiego z meczu piłki nożnej w 2010 r. Widać wyraźnie, jak panowie "przybijają piątkę". Tusk mówił o Milewskim w połowie września br.: "Pan prezes Milewski jest osobą względnie publiczną, jako sędzia sądu okręgowego (w Gdańsku), więc mogę powiedzieć, że kojarzę istnienie tej osoby, natomiast między nami nie ma żadnych relacji o charakterze towarzyskim". Tyle premier. Raz powiedział, po co sobie dalej strzępić język? Ale co to w ogóle jest "osoba względnie publiczna"?
Skoro nie premier, to głos musieli zabrać POmniejsi. Jacek Żalek w "SE" o zdjęciach: "Pan premier nie dysponuje biletami na mecz i to nie on usadza VIP-ów na stadionie". Dalej POseł twierdzi, że "przybijanie piątki" to normalne zachowanie kibicowskie. "Jak moja drużyna strzela gola, to jestem gotów z każdym się wyściskać, kto siedzi obok, nawet nie znając tej osoby". Zaraz, zaraz. Ale to przecież trybuna VIP-owska. Tam nie siedzi "każdy", tylko wybrany. A czy Tusk "przybiłby piątkę" np. Jarosławowi Kaczyńskiemu, gdyby ten przypadkowo znalazł się w loży VIP? No nie, to nie miejsce dla Kaczora, bo jeszcze zamachnąłby się na Donalda. A wyciągnięty w wiadomym geście środkowy palec Milewskiego nie jest przecież groźny
W końcu głos zabrały usta premiera - Paweł Graś: "Tusk i Milewski nie siedzą na stadionie obok siebie". Rzecznik ma rację. Rzeczywiście, premier siedzi powyżej prezesa sądu. I dalej, zgodnie z partyjną instrukcją, że premier nie jest kasjerem.
Ale to nie tylko problem Milewskiego. Na zdjęciach są też inne "osoby względnie publiczne". Np. prokuratorzy z Gdańska. Jeden zajmuje się sprawą syna premiera i aferą Amber Gold. Czy też na trybunie Lechii znalazł się przypadkowo? Jeśli nie jest to sitwa gdańska, to co? Komisja śledcza chyba jednak jest nieodzowna.