- Uważamy ten program za nieskuteczny, to nie jest program prorodzinny, tylko socjalny, który rozdaje Polakom pieniądze - tak jeszcze w lutym krytykował rządowy program Petru w wywiadzie dla "Gazety Prawnej". Teraz jednak nie ukrywa, że sam bierze pieniądze i jeszcze tym się chwali. - Skoro mam do czegoś prawo, to je egzekwuję. I robię to dla zasady. Jeżeli ustala się, że świadczenia może pobrać tylko część ludzi, to ja to respektuję. Ale jeżeli prawo mają wszyscy - dlaczego mam się go sam pozbawiać? - wyjaśniał swoje postępowanie w wywiadzie dla portalu Gazeta.pl. Może nie byłoby to dziwne, gdyby nie fakt, że Petru do biednych nie należy.
Jak czytamy w jego oświadczeniu majątkowym, ma on na koncie w trzech różnych bankach prawie milion złotych. Do tego dochodzą jeszcze oszczędności w obcych walutach - 156 tys. euro i 166 tys. dolarów, są też papiery wartościowe na 150 tys zł. Szef Nowoczesnej może pochwalić się również mieszkaniem wartym 870 tys. złotych oraz dwiema innymi nieruchomościami, które łącznie szacuje się na 340 tys. złotych. Nie wiadomo jednak, czy jest to cały majątek, bo na krótko przed ubiegłorocznymi wyborami Petru dokonał rozdzielności majątkowej z małżonką Małgorzatą.