"Super Express": - Wiele osób jest zszokowanych śmiercią gen. Sławomira Petelickiego. Dotychczasowe ustalenia mówią o śmierci samobójczej, ale zdziwienie takim krokiem pozostaje.
Jarosław Rybak: - Sławomir Petelicki, którego poznałem przed kilkunastu laty, był człowiekiem o twardym charakterze. Jak przystało na dowódcę, zawsze chciał panować nad rozwojem wydarzeń. Jak wielu ludzi z tego środowiska słyszałem, że cierpiał niestety na postępującą chorobę Alzheimera. Być może to była przyczyna desperackiego kroku. Śmierć od kuli jest dla żołnierza honorowym rozwiązaniem problemów, z którymi nie można sobie poradzić. Dlatego wydaje się prawdopodobna.
- Myśli pan, że to choroba mogła go popchnąć do czynu samobójczego?
- W sobotę wieczorem, zanim jeszcze media podały informację o śmierci, zadzwonił do mnie jeden z komandosów. Powiedział: "Gdybym miał stać się ciężarem dla rodziny, wolałbym sam zdecydować, kiedy ze sobą skończyć". Do mnie przemawia taki sposób myślenia.
- Już jednak pojawia się coraz więcej teorii na temat tego, co mogło doprowadzić generała do ostateczności. Myśli pan, że mogą one mieć coś wspólnego z rzeczywistością?
- Generał przez lata pracował w służbach specjalnych, w latach 90. walczył z mafią. Miał olbrzymią wiedzę o środowiskach biznesowych i politycznych. Ostro krytykował wielu ważnych polityków. Ostatnio angażował się w sprawy związane z wyjaśnieniem katastrofy smoleńskiej. Ale nie będę spekulował na ten temat.
- Jak gen. Petelicki zapisał się w historii polskiej armii?
- Zapisał się wielkimi literami jako twórca GROM. Tego nikt mu nie zabierze! Udało mu się to zrobić mimo olbrzymiego oporu urzędników w mundurach. W efekcie doprowadził do podniesienia standardów w innych jednostkach specjalnych, zarówno podległych MON, jak i MSWiA.
- Wojskowym też nieraz zalazł za skórę, mówiąc dobitnie o tym, co mu się w armii nie podobało.
- Zawsze mówił otwarcie to, co myśli. Ale generał zalazł im za skórę także dlatego, że pokazał, iż można osiągnąć więcej, stworzyć wyższe standardy. Wyszedł poza utarte standardy. W środowiskach mundurowych to było nie do pomyślenia.
- Ta niepokorność narobiła mu zresztą całe zastępy wrogów.
- Rogatą duszę miał po ojcu, Mirosławie, pułkowniku Wojska Polskiego. Miałem kiedyś okazję go poznać i wyraźnie było widać, że obaj są niepokornymi duszami. Z szacunkiem patrzyłem na jego pierwsze lata w GROM. Ale na emeryturze wdał się w politykę. Wtedy z wieloma jego wypowiedziami się nie zgadzałem. Tego aspektu jego życiorysu nie chcę już oceniać. Dla mnie zawsze pozostanie twórcą najsłynniejszej polskiej formacji specjalnej.
Jarosław Rybak
Publicysta wojskowy. Autor książek o GROM