Sprawa wynagrodzeń dla pierwszej damy nie jest nowa. Jak napisała „Rzeczpospolita”, w styczniu Stowarzyszenie Polski Instytut Praw Głuchych zwróciło się w tej sprawie do premiera Mateusza Morawieckiego. Początkowo dokument zaczął krążyć między różnymi instytucjami. Najpierw trafił do sejmowej komisji petycji. – Petycja została pisemnie przekazana do marszałka, ze wskazaniem, iż sprawa wykracza poza kompetencje komisji i wymaga decyzji na poziomie Prezydiów Sejmu i Senatu – mówi „SE” Sławomir Piechota z PO, szef gremium.
Jak ustaliliśmy, marszałek Marek Kuchciński jest przychylnie nastawiony do pomysłu. – Prace legislacyjne nad tym pomysłem są kontynuowane. Sprawa ma swoją wagę, ale też złożoność. Wypracowane rozwiązania będą prekursorskie – zapewnia nas Andrzej Grzegrzółka, szef Centrum Informacyjnego Sejmu.
Pensją pierwszej damy zajmuje się teraz komisja polityki społecznej i rodziny. Z informacji „Super Expressu” wynika, że jej szefowa Bożena Borys-Szopa z PiS zleciła opracowanie odpowiednich rozwiązań w Biurze Analiz Sejmowych. Sejmowi eksperci mają ocenić jak powinna wyglądać ustawa oraz ile pieniędzy miałaby zarabiać Agata Duda.
W rozmowie z nami Aleksander Kwaśniewski zasugerował, że pierwsza dama mogłaby pobierać 7 tys. zł brutto chociaż w projektach PiS wymieniał kwotę rzędu nawet 13 tys. zł. – Z pewnością zajmiemy się tą sprawą, chcemy to zrobić w tej kadencji. Trzeba jednak pamiętać, że mamy teraz mnóstwo pracy. Trwa protest nauczycieli, a matury są zagrożone – usłyszeliśmy od Matusiaka.