"Super Express": - Jak pan, jako orędownik sprawy ukraińskiej, odbiera to, że Andrzej Duda nie spotkał się wczoraj z prezydentem Ukrainy w czasie jego wizyty w Warszawie na finale Ligi Europy?
Paweł Zalewski: - Z całą pewnością pierwsze nieformalne spotkanie z przywódcą Ukrainy - kraju tak szalenie ważnego dla Polski - to ważny obowiązek prezydenta elekta. Andrzej Duda musi mieć świadomość, że brak spotkania z Poroszenką będzie komentowany politycznie.
- O czym świadczy brak tego spotkania?
- Moim zdaniem wynika on albo z tego, że w otoczeniu Andrzeja Dudy brak osoby zajmującej się polityką zagraniczną, albo jest to jakiś sygnał polityczny związany z przygotowaniami do rozpoczęcia nowej kadencji i jednak próbą odcięcia się od dorobku poprzednika.
- W Rosji odebrano to jednoznacznie - szef Komisji Spraw Zagranicznych Dumy Aleksiej Puszkow uznał, że "najwyraźniej w przeciwieństwie do Komorowskiego Duda nie jest zbyt wielkim fanem OUN-UPA". Nie jest to prezent dla rosyjskiej propagandy?
- Myślę, że pan Puszkow celowo wywołuje negatywne emocje i na nich gra. Nie powinniśmy się dać w nie wkręcić. Osobiście odbieram tę sprawę jako wypadek przy pracy, choć nie można go bagatelizować, bo nasze relacje z Ukrainą to bardzo poważna sprawa. Mam nadzieję, że przy Andrzeju Dudzie znajdą się osoby, które znają się na polityce zagranicznej, a szczególnie na jej wschodnim odcinku, takie jak Paweł Kowal, i podobnych błędów w przyszłości już nie będzie.
- Myśli pan, że Andrzej Duda jako prezydent może dokonać korekty polskiej polityki w odniesieniu do Ukrainy?
- Każdy prezydent swoją osobowością wypełnia pewne ramy polityki zagranicznej. Zakładam, że Andrzej Duda inaczej będzie ją prowadzić niż Bronisław Komorowski, ale stałoby się źle, gdyby te jej najważniejsze dla polskiej racji stanu kierunki zostały zweryfikowane. To mogłoby być niebezpieczne. Andrzej Duda w kwestii Ukrainy zaczął od pewnej niezręczności, mówiąc o rozważeniu wysyłania polskich żołnierzy za naszą wschodnią granicę. Potem wyraźnie jednak mówił, że popiera kierunki polityki zagranicznej rządu i prezydenta, choć sam prowadziłby je lepiej. Nie padły więc z ust prezydenta elekta zapowiedzi zmiany tych kierunków i ja się tego trzymam.
- Czyli spodziewa się pan kontynuacji, a nie rewolucji?
- Chciałbym, aby prezydent Duda kontynuował te linie polityki zagranicznej, które są realizowane. Nie są bowiem liniami PO czy Bronisława Komorowskiego, ale wyznacza je polska racja stanu.
Zobacz: Andrzej Duda straci na prezydenturze! Zarobi 800 tysięcy mniej niż w Europarlamencie