"Super Express": - Marszałek i wicemarszałkowie Sejmu przyznali sobie w sumie 250 tys. zł nagród. Dwukrotnie w minionym roku. Choć przed rokiem politycy na wyścigi obiecywali, że nie będzie takiego przyznawania nagród samym sobie. W tym gronie jest dwóch polityków Platformy: Ewa Kopacz i Cezary Grabarczyk...
Paweł Olszewski: - Przede wszystkim musiałbym sprawdzić, czy te nagrody rzeczywiście były przyznane, czy to oficjalne...
- Oficjalne, dostaliśmy potwierdzenie z Kancelarii Sejmu.
- Na pewno jest to niefortunne, że te same osoby, które otrzymują premie, jednocześnie decydują o ich przyznaniu, jak i wysokości. To należałoby jakoś załatwić.
- Dokładnie to samo mówiono przed rokiem, kiedy marszałkowie przyznawali sobie nawzajem poprzednie premie. Zmianę obiecywali także politycy PO, w tym premier Tusk.
- Niestety, nie pamiętam tych wypowiedzi i trudno mi się do nich ustosunkować.
- To ja przytoczę. Przed rokiem minister Paweł Graś stwierdził: "To nie jest dobra sytuacja. Ten problem był przedmiotem obrad zarządu PO. Premier oczekuje, że zostaną przygotowane rozwiązania prawne, które na przyszłość zlikwidują sytuacje, w których urzędnicy wypłacają premie sami sobie".
- Nie jestem członkiem zarządu krajowego Platformy... Z całą pewnością, skoro premier tak mówił, trzeba będzie podjąć takie kroki prawne, które na przyszłość uniemożliwią przyznawanie sobie nagród przez urzędników.
- Przed trzema laty Prezydium Sejmu nie przyznawało sobie nagród ze względu na kryzys. Uważano, że w chwili, w której społeczeństwu żyje się ciężko, politycy nie powinni przesadzać z nagrodami. Teraz Polakom żyje się już tak lekko, że politycy mogli popuścić pasa?
- Już ustosunkowałem się do tego, mówiąc, że jest to niefortunne, że trzeba będzie to zmienić.
- To samo mówiono przed rokiem. Nie będzie tak, że za rok zadzwonię do pana po kolejnych nagrodach przyznanych sobie nawzajem i pan powie, że trzeba to zmienić?
- Jestem pewien, że na pewno tak nie będzie.
Paweł Olszewski
Rzecznik prasowy Platformy Obywatelskiej