Super Express: Co pan odpowie Mateuszowi Morawieckiemu, który wzywa was, rządzących, do „walki bokserskiej a nie freak fightu”?
Paweł Kowal: Nie wiem o co mu chodzi. Wiem jedno: chciałby żeby jego rząd był traktowany jako normalny rząd, jeden z wielu, że jest normalna zmiana władzy o on teraz będzie wychodził i pytał co zrobiliśmy w sto dni. Mateuszowi Morawieckiemu mogę powiedzieć tak: panie premierze, pański rząd nie był rządem demokratycznym, jesteśmy w okresie transformacyjnym i nie damy się wpuścić w coś takiego, że pan jest normalnym byłym premierem i z czegoś nas teraz rozlicza. Bowiem to jego rząd powinien być cały czas rozliczany. Za wybory kopertowe, za podsłuchiwanie – przecież tu wszyscy wszystkich podsłuchiwali, za zawłaszczanie państwa, za zabranie pieniędzy ze spółek i pakowanie ich do partyjnych działaczy, za stworzenie partyjnej oligarchii. Nie zapominajmy o tym.
- Strategia PiS opiera się teraz jednak na oskarżaniu właśnie was: o niedotrzymywanie obietnic, o to, że jesteście „królami kłamstwa” jak stwierdził ostatnio prezes, o to, że nie załatwiliście pieniędzy na produkcję amunicji, o co oskarża was Mariusz Błaszczak.
- A to już w ogóle jest skandal.
- Wydaje się jednak, tak pokazują ostatnie sondaże, że PiS powoli odzyskuje poparcie.
- Zobaczymy, są wybory. Czasem w polityce jest taki komfort, który polega na tym, że można nie czytać sondaży, bo niebawem są wybory. Za dwa tygodnie będzie wszystko jasne.
- I jest pan spokojny o wynik Koalicji Obywatelskiej oraz waszych koalicjantów?
- Tak. I dopiero wtedy zaczną się w PiS zmiany, bo wtedy utracą władzę w regionach, w których się zagnieździli.
- Jaki rezultat uznacie za swój sukces?
- Więcej niż jest teraz. Kilkanaście sejmików po naszej stronie będzie sukcesem. A ja w ogóle uważam, że jest szansa na wszystkie. A jeśli chodzi o kwestie zbrojeniowe, najbardziej newralgiczne ze względu na bezpieczeństwo i na to, że dają miejsca pracy, to oni po prostu nie złożyli wniosków.
- Złożyli trzy, w tym jeden z błędami.
- Można powiedzieć, że nie złożyli, o w porównaniu z tym co złożyli Niemcy czy Francuzi, to Polska nie złożyła.
- A dlaczego tak się stało?
- No a dlaczego nie złożyli wniosku o KPO? Dlatego, że ignorowali Unię Europejską, że nie dbali o bezpieczeństwo, że gadali a nie robili, a jeśli robili to w konia. Przecież tu chodzi w większości o państwowe firmy i nowe miejsca pracy! (…) Oni nie dbali o bezpieczeństwo państwa, oni o nim tylko gadali. Wierzę w to, że szybko to zmienimy, ale kiedy zobaczyłem dane ile jesteśmy dziś w stanie wyprodukować amunicji, to można sobie krzyczeć i straszyć Putina, natomiast jak się nie ma własnych zdolności do produkcji amunicji, to co? (…) Ze strony Komisji Europejskiej potrzebujemy ze cztery razy tyle jako minimum na ten rok. (…) My stanęliśmy wobec takiej sytuacji, w której rok 2024 może być rozstrzygający.
- W jakim sensie?
- W takim, że gdyby Putinowi udało się przełamać front, bo Ukraińcy nie będą mieli czym strzelać, albo zabierze jakieś duże ukraińskie miasto, to spowoduje to bardzo poważne zmiany we wszystkich państwach na Zachodzie, ogromną demoralizację, bo one się bardzo zaangażowały. To będzie odczytane jako klęska. Jeden z najważniejszych francuskich polityków powiedział do mnie ostatnio: Paweł, nie zdajesz sobie sprawy z kłopotów jakie to wywoła. Jeśli ktoś w Warszawie myśli, że może być źle na froncie ukraińsko-rosyjskim i że to nas nie dotyczy, to informuję, że już w Paryżu się zorientowali, że nas to dotyczy. Może dojść do wzmocnienia partii prorosyjskich we wszystkich możliwych państwach, bo będzie poczucie, że Ukraina przegrywa…
- ...i wszyscy będą chcieli „dogadywać się” z silniejszym?
- Tak. Ten mechanizm będzie dla nas tragiczny. (…) Wielu mnie pyta: a czy ty możesz się nie zajmować Ukrainą? A czym innym ja mam się dziś zajmować jako polski polityk skoro tam się rozstrzyga całe bezpieczeństwo?
- Oni odpowiedzą: Polską!
- Jeśli ktoś się dziś zajmuje Polską, to musi skupić się na tym, żeby dostarczyć na Ukrainę broń żeby mogli się wybronić. Bo inaczej będziemy mieli Putina na wschodniej granicy. Jeśli ktoś tego nie rozumie, to nie rozumie nic z tego co się dzisiaj dzieje w polityce. (…)
- Czy w tak rozchwianej sytuacji dobrym pomysłem jest stawianie przed Trybunałem Stanu prezesa NBP Adama Glapińskiego? Niektórzy mówią, że to może źle wpłynąć na stabilność rynku finansowego.
- Adam Glapiński ma dużo pieniędzy w banku i bardzo często używa ich niezgodnie z przeznaczeniem. Pewnie więc dużo będzie zużywał na propagandę, że nie można go ruszyć. Ja wiem co jest napisane w polskiej konstytucji i każdy widzi, że Glapiński sprzeniewierzył się roli szefa Banku Centralnego. On się totalnie zaangażował w politykę, czyli zrobił to, co jest mu zakazane. O co on się denerwuje? Przecież on sam wystąpił jako funkcjonariusz partyjny, sam zaryzykował.
- A moment?
- Na sprawiedliwość każdy moment jest dobry. (…)
Rozmawiała Kamila Biedrzycka