Leszek Miller

i

Autor: Piotr Kowalczyk

Leszek Miller: Patriarcha w Warszawie

2012-08-22 4:00

Być może najciekawszą kwestią związaną z wizytą Cyryla I jest pytanie, dlaczego dochodzi do niej dopiero teraz?

Cerkiew rosyjska po Gorbaczowie i w trakcie prezydentury Jelcyna była wyraźnie zagubiona. Nie wiedziała, jak się zachować, bo nie wiedziała, co z nią będzie. Kościół prawosławny w ZSRR był ciężko doświadczony i stąd zapewne nieufność, a nawet oczekiwanie na nowy kataklizm. Cerkiew wypatrywała wtedy wsparcia. Takiej pomocy mógł udzielić Rzym, przed którym otworzyła się wtedy szansa na nowe ułożenie stosunków z Cerkwią, pod warunkiem wszakże, że byłyby to stosunki równoprawne. Jan Paweł II nie potrafił jednak pozbyć się paternalizmu i zamiast wspomagać, "ewangelizował". Na Wschód wysyłał polskich księży, którzy głosili "rzymskie" Słowo Boże.

To przez Cerkiew musiało być przyjęte jako działanie nieprzyjazne. Cerkiew zaś szybko dostrzegła zmianę nastawienia władz Rosji do siebie, a ponieważ zawsze szanowała władzę, tym szybciej znalazła płaszczyznę współdziałania. Tym bardziej, że władze nowej Rosji czyniły jednoznaczne gesty upewniające Cerkiew w jej ważnej roli w państwie. Obecne nowe otwarcie między Kościołem polskim i Cerkwią rosyjską jest realizowane przez tych samych hierarchów, którzy już wówczas byli przy znaczeniu. Nagle doznali iluminacji? Oczywiście nie. Zmienił się sposób widzenia Stolicy Piotrowej. Ratzinger jest papieżem, ale też jest i Niemcem, więc kimś nader praktycznym. Nie ciążą na nim polskie fobie i uprzedzenia. Dobrze wie, że z Rosją siłą nie uzyska niczego, ale za pomocą dyplomacji z Rosją zdziała bardzo wiele. Zwłaszcza gdy jest wspólny interes. Jest nim obrona przed postępującą laicyzacją życia.

Europa odchodzi od Kościoła. Kościół traci swoje prerogatywy - nie ma już monopolu informacyjnego, nie jest jedynym głosicielem idei, postępująca globalizacja, łatwość przemieszczania się, komunikowania, sprawiają, że Kościół działa w odmienionej przestrzeni społecznej. W odczuciu wielu Europejczyków wartości chrześcijańskie nie są w niczym lepsze od wartości ogólnoludzkich, także takich jak wolność wyboru sposobu życia, przekonań. W rozumieniu Kościoła jest on więc w stanie wojny między "cywilizacją życia" a "cywilizacją śmierci". Zatem porozumienie między Kościołem polskim - uchodzącym za najbardziej ortodoksyjny w Europie, a bardzo zachowawczą Cerkwią rosyjską nie jest przypadkowe i nie można patrzeć nań w oderwaniu od globalnych interesów Kościoła. Laicka Europa jawi się katolickim i prawosławnym przywódcom jako groźny przeciwnik wymagający konfrontacyjnego modelu religijności. Porozumienie zbudowane jest zatem na fundamencie wysoce konserwatywnym. Innego być po prostu nie mogło. Cóż bowiem po tych wspaniałych świątyniach, gdy tak jak na Zachodzie będą puste?