Sławomir Jastrzębowski: Państwo nie jest bezsilne wobec morderców naszych dzieci!

2010-10-04 8:30

Nazywajmy rzeczy po imieniu. Dopalacze to nie są żadne materiały kolekcjonerskie ani środki wspomagające wzrost roślin, choć sprzedawcy kłamliwie tak twierdzą. To trucizny gorsze od narkotyków, trucizny zabijające nasze dzieci.

Nazywajmy rzeczy po imieniu. Ci, którzy sprzedają dopalacze, ci, którzy organizują ten obrzydliwy handel i czerpią z niego korzyści, to nie są żadni przedsiębiorcy i biznesmeni, za jakich chcą uchodzić, otaczając się zgrają prawników. To pozbawione sumień hieny zbijające fortuny na śmierci naszych dzieci. TO MORDERCY NASZYCH DZIECI. CO Z TEGO, ŻE POŚREDNI? Handlując truciznami, są świadomi tego, że sprzedają śmierć. Są też absolutnie świadomi, że ich ofiarami padają prawie zawsze ludzie bardzo młodzi. Nazywajmy rzeczy po imieniu. Państwo, które byłoby bezsilne wobec morderców dzieci, nie zasługuje na szacunek!

Przeczytaj koniecznie: Donald Tusk: Przyjęliśmy zasadę zmasowanego ataku na rynek dopalaczy

"Super Express" razem z ćwierćmilionową rzeszą nauczycieli ze Związku Nauczycielstwa Polskiego rozpoczął w zeszłym tygodniu wielką ogólnopolską akcję "Stop dopalaczom". Naszym wspólnym celem było i jest uświadamianie uczniom tragicznych konsekwencji zażywania pozornie nieszkodliwych substancji. Naszym celem było i jest wywieranie presji na władzę, aby wszelkimi możliwymi sposobami doprowadzić do delegalizacji handlu dopalaczami. Do naszej akcji przyłączył się rzecznik praw dziecka. "Super Express" codziennie opisywał i opisuje przypadki bardzo groźnych zatruć tymi substancjami, także przypadki śmiertelne, tragedie zdruzgotanych rodziców i kolegów ofiar.

Chwała rządowi za to, że na jego zdecydowaną reakcję w tej sprawie nie trzeba było czekać. W sobotę - z czego jako ojciec i obywatel jestem niezwykle dumny - nasze państwo zamknęło w ciągu kilku godzin sklepy, w których legalnie można było kupić narkotyki zwane dopalaczami. RZĄD SKOŃCZYŁ Z FIKCJĄ!

Patrz też: Stop dopalaczom. Wspólna akcja "Super Expressu" i Związku Nauczycielstwa Polskiego

Dziennikarze "Super Expressu" i innych redakcji wielokrotnie udowadniali, że w tych sklepach specjalnie przeszkoleni sprzedawcy instruowali praktycznie wprost, jakie narkotyczne reakcje spowoduje zażycie danego specyfiku. Czasem cynicznie bredzili, że "roślinka wpada w euforię" albo "kolekcjoner doznaje poczucia harmonii ze światem". DOŚĆ TEGO. Miejsce handlarzy narkotykami jest w więzieniach! MORDERCY NASZYCH DZIECI NIE MOGĄ LICZYĆ NA LITOŚĆ PAŃSTWA.

Zobacz: Oto król dopalaczy (ZDJĘCIA!)