Zdjęcie samotnej kandydatki w Sali Kolumnowej Sejmu, ogłaszającej swą rezygnację, to jeden z bardziej poruszających obrazów, jakie widziałem w polskiej polityce. Obraz pokazujący smutną prawdę nie tylko o wielkiej polityce, ale w ogóle o życiu. Gdy odnosisz sukcesy tłoczy się wokół ciebie tłum ludzi pragnących się ogrzać w ciepełku twojej fortuny. Gdy przegrywasz, przyjaciele i sojusznicy znikają. Zostajesz sam.
Kidawa-Błońska zakończyła swą kampanię z klasą. Natomiast tej klasy zabrakło politykom, którzy ją wykreowali. Nie było przy niej ani szefa partii, ani szefa kampanii, ani doradców i współpracowników. Nikt jej nie podziękował, nie wsparł. Nikt nie wręczył wielkiego bukietu kwiatów, który byłby kiepskim, ale jednak jakimś zrozumiałym symbolem uznania dla pani marszałek. Zaplecze kandydatki PO stanowili sami faceci, ale żaden z nich nie zachował się po męsku.
Żyjemy w czasach, gdy nawiązywanie do stereotypów płciowych jest źle widziane. I może jest w tym racja. Jedyną osobą, która zachowała się w tej sytuacji „po męsku”, nie chowając się i występując z otwartą przyłbicą, była kobieta. Faceci czmychnęli, kryjąc się po mysich dziurach. Kiedy to oglądałem, jako mężczyzna czułem zażenowanie. To może anachroniczne i nienowoczesne, ale nie można, nie godzi się traktować kobiet w ten sposób. Panowie, wstyd.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj