Kardynałowie zamknięci w pałacu i bez jedzenia
W pierwszych wiekach chrześcijaństwa biskupi Rzymu, jak do dziś nazywa się papieży, byli wybierani przez miejscową społeczność – duchownych i wiernych. Proces przypominał bardziej wybory lokalnych liderów niż globalny, scentralizowany mechanizm. Z czasem elektorów ograniczono do kolegium kardynałów. Jednak za narodziny konklawe w dzisiejszym rozumieniu uznaje się wydarzenia z drugiej połowy XIII wieku. Najpierw przez trzy lata purpuraci nie byli w stanie wybrać głowy Kościoła. Zamknięciem w pałacu i ograniczeniem racji żywnościowych zostali zmuszeni do podjęcia decyzji. To wydarzenie, choć brutalne, doprowadziło do wyboru Grzegorza X w 1271 r. i zainspirowało formalizację konklawe. Kardynałowie mieli być izolowani od świata zewnętrznego i zamknięci w jednym miejscu. Głosowanie miało odbywać się w tajemnicy, a liczba posiłków była ograniczana w przypadku przeciągających się obrad. Do ideału było jednak ciągle daleko. Pod koniec XIV wieku rzymski tłum, żądając wyboru włoskiego papieża, wtargnął do miejsca obrad. Skończyło się buntem duchownych, Wielką Schizmą Zachodnią i rywalizacją trzech papieży. Kolejne potężne kontrowersje pojawiły się dwa wieki później. Znany z nepotyzmu i rozwiązłego życia Rodrigo Borgia, późniejszy Aleksander VI, miał przekupić kardynałów, oferując im beneficja i ziemie. Historycy spierają się do dzisiaj, na ile te oskarżenia są prawdziwe.
Biały dym to młoda tradycja
Konklawe utożsamiamy z białym dymem, ale to akurat stosunkowo nowy zwyczaj. Jak przypomina ksiądz Przemysław Śliwiński, autor książki „Konklawe. Tajemnice wyborów papieskich”, wierni pierwszy raz zobaczyli ten znak w 1914 roku. - Lud Rzymu wiedział, że czarny dym oznacza niepowodzenie głosowania. Sygnałem zwiastującym, że papież został wybrany był brak dymu, gdyż karty wyborcze z decydującego o wyborze papieża głosowania nie mogły być palone. Wszystko zmieniło się, kiedy Pius X wprowadził całkowity sekret wybory papieża i trzeba było palić wszystkie kartki. Watykan zrobił ukłon w stronę Ludu Bożego i wymyślono ten specjalny znak, różnicując dym przez dodanie specjalnych substancji chemicznych - mówi ksiądz Śliwiński. Ten znak nie zawsze okazywał się jednak dość czytelny. Podczas konklawe w październiku 1958 roku po kilku głosowaniach, z komina wydobył się dym, który początkowo wydawał się biały, co wywołało euforię wśród zgromadzonych. Radio Watykańskie ogłosiło nawet wybór papieża. Po chwili jednak dym przybrał ciemniejszy odcień, wskazując na brak rozstrzygnięcia.
Przysięgają zachowanie tajemnicy
Od wieków sceną konklawe jest Kaplica Sykstyńska. Na czas wyboru kardynałowie przebywają w izolacji. Kardynałowie mieszkają w Domu św. Marty, a ich telefony i urządzenia elektroniczne są blokowane. Teoretycznie nie powinni rozmawiać między sobą o szansach poszczególnych kandydatów. Praktyka bywa jednak inna. Tomasz Rowiński, naczelny kwartalnika „Christianitas” przypomina jak wyglądał wybór Jana Pawła II. - Dwóch włoskich kardynałów w kolejnych głosowaniach uzyskiwało wysokie poparcie. Kardynałowie nie byli jednak w stanie postawić ostatecznie na jednego z nich. Wtedy niemieccy purpuraci postanowili wyjść z impasu i zaproponowali młodego kardynała Wojtyłę. Zarówno konserwatyści jak zwolennicy większych zmian uznali, że Polak godzi ich stanowiska – przypomina ekspert. Kardynałowie składają przysięgę zachowania tajemnicy głosowania pod groźbą ekskomuniki. Mimo to w historii zdarzały się przecieki. W 2005 roku, po wyborze Benedykta XVI, ujawniono, że kardynał Joseph Ratzinger zdobył wymaganą większość dopiero w czwartym głosowaniu, a jego głównym rywalem był kardynał Jorge Bergoglio, czyli późniejszy papież Franciszek.