Po kilku telefonach ustalamy adres białostockiej placówki, która słynie z wieczornych rzutów niewykorzystanych szczepionek. Dowiadujemy też się, że w kolejce trzeba ustawić się ok. 19. I choć za kwadrans siódma jesteśmy już na miejscu, to w kolejce przed nami stoi już ok. 20-30 osób. Klinika działa w niepozornym pawilonie handlowym pod apartamentowcem na osiedlu Białostoczek, a ogonek do szczepień sięga wejścia do działającej obok "Biedronki". – Ja się od mamy dowiedziałam, że tu szczepią od ręki, a jej powiedziała inna znajoma. Dziś chyba każdy w mieście słyszał o tym miejscu – ekscytuje się 22-letnia dziewczyna, którą pytamy, czy kolejka na parterze pawilonu jest kolejką do szczepień dla niezarejestrowanych.
Białystok. Szczepienie na COVID-19 bez skierowania
27-letni chłopak stojący przed nią podsłuchał naszą rozmowę i wskazał nam stoliczek z kwestionariuszami Ministerstwa Zdrowia. - Bez nich nie wejdziecie - służy radą nasz współkolejkowicz. Po kwadransie niecierpliwego przestępowania z nogi na nogę (nikt jeszcze nie wie, czy dziś coś się ostało) w końcu dowiadujemy się, że szczepienia się odbędą. Z gabinetu zabiegowego wyszła też pani, która podliczyła (dla pewności podwójnie) wszystkich chętnych do szczepienia "niewykorzystanymi dawkami.
Wyszło 19 osób. Tyle szczęśliwców dziś zaszczepi się bez żadnego skierowania. Tyle dawek szczepionki przeciw COVID-19 nie pójdzie do kosza. O tyle osób bliżej jesteśmy do osiągnięcia tej upragnionej "odporności stadnej", o której prof. Horban mówi nieprzerwanie od listopada.
Kolejka porusza się niewiarygodnie szybko. Po niecałych 20 minutach przychodzi czas na nas - w końcu docieramy do gabinetu zabiegowego.
Jak wygląda szczepienie na koronawirusa?
Wpierw przedkładamy wypełniony kwestionariusz pani stojącej za ustawionym przy wejściu kontuarem. Po szybkim zweryfikowaniu odpowiedzi i podaniu swojego numeru telefonu, w zamian dostajemy karteczkę z potwierdzeniem przyjęcia 1. dawki szczepienia. Tamtego dnia dawali Modernę.
Pielęgniarka zaprasza nas za parawan w momencie, gdy poprzednia zaszczepiona osoba (27-latek służący nam wcześniej pomocą) nie nałożyła jeszcze bluzy na swoje zakryte plastrem ramię. Ta kobieta szczepi z bezwzględnym profesjonalizmem i w godnym podziwu tempie. Cała procedura nie trwała więcej, jak minutę. I - powtarzając za pierwszą zaszczepioną Polką - nic nie bolało. Pielęgniarki nie udało się zaangażować jej w niewinne pogaduchy. Rozmowę ucięła stanowczo, choć z uśmiechem – Czekamy na korytarzu 15 minut. Jak nic się nie stanie to zapraszamy za miesiąc na 2. dawkę – machinalnie rzuca wyuczoną formułką.
Po pół godziny jest już po wszystkim. Żadna z zaszczepionych dziś osób nie miała niepokojących objawów bezpośrednio po zaszczepieniu. Przed przychodnią wpadamy na dwóch młodych mężczyzn. – To niewiarygodne! Słyszałem, że tu szczepią, ale żeby aż tak? Fajnie, że my już mamy, ale zły jestem, że np. moja rodzina na Podhalu musi czekać w kolejkach tygodniami - oznajmia 19-letni uczeń liceum z obfitym trądzikiem. - Każdy powinien się szczepić. A my już mamy co świętować. I kurde szkoda, że dziś nie możemy się napić. Ale dzięki tym szczepieniom może będziemy mogli usiąść niedługo w barze - śmieje się drugi nastolatek, w przypływie dobrego humoru trącając kolegę w zaszczepiony bark.
Michał Dworczyk namawia, żeby szczepić się bez skierowania
– Namawiam, żeby korzystać również z tej formy szczepienia. To pozytywnie wpływa na tempo szczepień, co przekłada się na bezpieczeństwo i szybszy powrót do normalności – chwali postawę białostocczan Michał Dworczyk (46 l.), pełnomocnik rządu do spraw Narodowego Programu Szczepień. Przepis mówi jasno: „W sytuacji ryzyka niewykorzystania szczepionki dopuszcza się szczepienie osób innych (...), które ukończyły 18 lat”. – Chętni do zaszczepienia się przed swoim rocznikiem muszą osobiście zgłosić się do punktu szczepień i na miejscu decyduje o tym punkt szczepień – potwierdza nam dyżurny w infolinii 989.