Ci politycy najpewniej nie pałają do siebie sympatią. Ale czegoś takiego dawno nie było w polskim Sejmie. Kiedy izba niższa wznowiła obrady, Grzegorz Braun upomniał się o poddanie pod głosowanie wniosku w kwestii braku limitu na czas przemówień i liczby zadawanych pytań. - Sprzeciw! Sprzeciw! - krzyczał oburzony Grzegorz Braun. Na mocną reakcję Terleckiego polityk Konfederacji nie musiał długo czekać. - Teraz to sobie pan może zgłaszać sprzeciw! – przytemperował go Terlecki, który kilkanaście sekund wcześniej wyszedł z propozycją, aby Sejm wysłuchał kilkuminutowych oświadczeń w imieniu klubów i kół.
ZOBACZ TAKŻE: Kluczowa decyzja w sprawie wyborów! Nowa koalicja w Sejmie?! WYBORY PREZYDENCKIE 2020
- Sprzeciw! Uzasadniam mój sprzeciw. Reglamentacja czasu dyskusji nad sprawą tak kluczową i istotną, jaką jest obowiązujące prawo wyborcze, próba procedowania tego prawa tradycyjnie już w tej kadencji na rympał, próba redukowania roli Sejmu do roli fasady, dekoracji, to zły pomysł. Proszę się wycofać z tych złych, szkodliwych rozwiązań i nie reglamentować czasu dyskusji. Wnioskuję o to, żeby nie było limitu czasu i pytań - grzmiał w tym czasie Braun. Ale Terlecki uspokajał posła i kazał mu usiąść na miejsce. - Ja zgłaszam sprzeciw, proszę to głosować! – mówił oburzony dalej Braun.
- Nie będziemy teraz głosować, proszę usiąść spokojnie na miejsce - odpowiedział mu stanowczo Terlecki. - To kiedy będziemy głosować?! W następnej kadencji?! - dopytywał polityk Konfederacji.
- Będą głosowania, to będziemy głosować! – skwitował Terlecki.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj