Zmarł Kornel Morawiecki. Dla wielu osób, nawet urodzonych w latach 80, osoba często niezbyt znana. Przez lata skazana na zapomnienie. Dla wielu pamiętających choćby po części świadomie lata 80 osoba legendarna, jako twórca Solidarności Walczącej.
Poznałem go jako 16-letni dzieciak, choć już mocno zakręcony na punkcie polityki. Jeszcze w 1990 roku. Poznałem to duże słowo, ale spotkałem się z nim jako postacią o której wiele słyszałem, ale której nigdy nie widziałem.
Do 1989 roku wielu Solidarność Walczącą podziwiało. Po 1989 wielu nie chciało o niej pamiętać. Kariery w wolnej Polsce robili ludzie, którzy najmniejsze zadrapania wyolbrzymiali do rangi kaźni. Którzy uważali, że coś im się za to należy. Najwyższe stanowiska zajmowali ludzie budujący kariery na tym, że biegali zbyt wolno by uciec z demonstracji przed milicją. Przywódcy Solidarności Walczącej po te łatwe kariery nie sięgali. Choć tak jak Kornel Morawiecki i Andrzej Kołodziej jako jedyni zostali uznani za na tyle niebezpiecznych, że wyrzucono ich siłą z PRL. Morawiecki wrócił z Austrii nielegalnie przedzierając się przez granicę w kierunku przeciwnym, niż przedzierali się wszyscy inni. Ludzie SW nie sięgali po stanowiska nawet wtedy, kiedy miel na koncie rekordowe wyroki. Jak Ewa Kubasiewicz, skazana za strajk na… 10 lat więzienia.
W latach 80 z takich organizacji jak Solidarność Walcząca i KPN wielu opozycjonistów z dominującego nurtu drwiło. Żartowano, że to co robią daje się opisać jako: „idą krzycząc Polska”. Że te ich postulaty są nierealne i utopijne.
Po latach warto się zastanowić, kto wtedy tak naprawdę był realistą. Kornel Morawiecki zapowiadał w latach 80 upadek komunizmu, niepodległość Polski, niepodległość krajów wchodzących w skład ZSRR, a nawet… zjednoczenie Niemiec w granicach pojałtańskich. Wszystko to się wydarzyło. Ci, którzy go krytykowali jako utopistę, jeszcze w 1989 roku marzyli o jakiejś formie autonomii z obecnością sowieckich wojsk.
I tak, oni rzeczywiście „szli krzycząc Polska”. Tyle, że to też ktoś musiał robić. I ten ktoś musiał „mieć jaja” i odwagę. I Kornel Morawiecki je miał.