"Super Express": - Jak ocenia pani brak zaproszenia na rocznicę obchodów zdobycia obozu w Auschwitz?
Zofia Pilecka: - Przez tyle lat nie byłam tam zapraszana. Nie będę się sama wpraszać. To, że teraz ludzie zareagowali na brak zaproszenia, cieszy, bo dzięki temu przy okazji mówi się o postaci Witolda Pileckiego. Z drugiej strony podczas obchodów można było o jego zasługach wspomnieć. Nie zrobiono tego, podobnie jak w poprzednich latach.
- A czy nie zaskoczył pani fakt, że przedstawiciele Kancelarii Premiera chcieli zaprosić panią i pani brata Andrzeja dopiero w dniu uroczystości?
- Ale ja żadnego zaproszenia nie dostałam! Cieszę się, że na obchody udało się dotrzeć innym. Ja mam do wykonania swoją pracę, która pochłania mnie w pełni - odwiedzam wiele szkół, miejsc poświęconych ojcu, nawet nie jestem w stanie wszystkiego wyliczyć. To ogrom pracy na cały rok. I niech tak zostanie.
- Ale czy nie szkoda, że podczas uroczystości postać i dorobek rotmistrza Pileckiego nie zostały przedstawiony całemu światu?
- Przykro. Pozostaje jednak mieć nadzieję, że świat o tym wie. Raport Witolda Pileckiego jest znany wszędzie, nawet na antypodach. Nie zmienia to faktu, że naszym obowiązkiem jest przypominanie o Witoldzie Pileckim i innych bohaterach, których działalność była patriotyzmem w najczystszej postaci. Jestem przekonana, że ich ofiara nie pójdzie na marne.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail