Oczywiście można bronić marszałka Sikorskiego jak niepodległości, tak samo jak do pewnego czasu broniono Sławomira Nowaka. Ale czy się opłaca (to podpytanie do pytania, czy go bronić). Nowaka broniono zajadle i nawet posłanka PO Iwona Śledzińska-Katarasińska powiedziała "przecież nie spalimy go na stosie". Ale to było przed wyrokiem sądu, który uznał, że minister celowo zataił fakt posiadania drogiego zegarka, w posiadanie którego wszedł w okolicznościach wręcz bajecznych. Po wyroku Nowak "spłonął". Oficjalna wersja mówi, że sam się "podpalił", ale zdaje mi się, że jakiś adiutant z PO przyszedł do niego z odbezpieczonymi zapałkami. Czemu tej okropnej opinii publicznej na żer rzucono Nowaka? Umówmy się, nie rządzą nami niemądrzy ludzie. Oni doskonale wiedzą, że po przekroczeniu pewnego punktu wkurzenia narodu, to ten naród może sobie wymienić ekipę rządzącą na różne sposoby. Na demokratyczne też. Więc żeby zanadto nie wkurzać, czasem trzeba rzucić tłumowi nieco politycznego mięsa. Podobny proces w głowach Platformy ma właśnie miejsce w sprawach marszałka Sikorskiego. I to, że on będzie przekonywał, że nie "cwaniaczył" na benzynie to jedno, ale czy mu ktoś uwierzy w Chobielinie Dworze i w okolicach to drugie. Szarego Polaka może nie przepełniać duma z faktu, że druga osoba w państwie - według konstytucji - marszałek Sikorski musi się w ogóle tłumaczyć z celnych zarzutów ściubania tysięcy na jakichś mitycznych przejazdach. Obrona Sikorskiego wyraźnie jednak słabnie, a wewnętrzne głosy w jego obecnej formacji PO zaczynają sobie przypominać, że on wcale nie z PO, tylko ciało obce z PiS, i że może jednak organizm odrzuci. Jedynym, co głowy "peowskie" powstrzymuje przed radykalnym krokiem pozbycia się marszałka, jest obawa: a jak poświęcimy Radka, to nam się do skóry nie dobiorą?
Zobacz też: Opinie. Zdaniem Naczelnego. Sławomir Jastrzębowski: "Super Express" nie jest od przebaczania zbrodniarzom
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail