Opinie Super Expressu. Marek Król: Pochówek przyszłości

2015-03-09 3:00

Wybory w Polsce przypominają mi zabawnie ponurą opowieść znajomego chirurga. Otóż kiedy na spotkaniu towarzyskim wywiązała się dyskusja o łapówkach dla lekarzy, kolega lekarz zaprotestował.

Zapewniał, że nigdy nie wymuszał jakichkolwiek gratyfikacji. Pacjenci sami wciskają forsę. Wystarczy, że na obchód w klinice pod kierunkiem profesora zabiorą czarnego lekarza. Następnie w obecności przygotowywanego do operacji pacjenta objaśniają czarnemu doktorowi, jak powinien przeprowadzić zabieg. Choremu dają do zrozumienia, że to będzie pierwsza samodzielna operacja czarnoskórego chirurga. Po takim spektaklu przerażony pacjent i jego rodzina robią wszystko, by odsunąć czarnego od operacji. Błagają profesora, by osobiście zajął się ich krewnym, oferując stosowną gratyfikację. Podstarzały profesor od dawna nie operuje, bowiem w jego wieku obcinanie paznokci u nóg obarczone jest ryzykiem resekcji palca - jak przekonywał znajomy chirurg. Całą robotę przy stole operacyjnym zleca młodszym kolegom. A ci dzielą się "premią" od zastraszonego pacjenta po odprowadzeniu stosownej prowizji dla profesora. Taką samą metodę stosuje sztab wyborczy jedynie słusznego i doświadczonego kandydata na prezydenta. W roli profesora obsadzony jest B. Komorowski, a Nałęcz, Wujec, Lityński, Kopacz i cała reszta grają chirurgów. Rolę czarnego lekarza powierzono Andrzejowi Dudzie, który jak wiadomo, nie ma doświadczenia, bo nie był prezydentem. A gdzież tu korupcja? - zapyta Julia Pitera. Odpowiedź jest prosta: pieczeniarze z kancelarii Komorowskiego walczą o robotę dla siebie i swoich rodzin przez następne pięć lat, co zagwarantować im może tylko Komorowski. Bez niego tracą samochody z kierowcą, wysokie pensje, wpływy i stają się nikim. I oni właśnie będą tak straszyć czarnym Dudą, by przerażony pacjent, czyli polski wyborca, wybrał Komorowskiego. Jeżeli ktokolwiek jest przekonany, że nikt nim nie manipuluje, to znaczy, że jest w rękach specjalistów ze sztabu wyborczego Bronka. Niestety, cały ten kiczowaty bohomaz polityczny popsuł na konwencji jedynie słusznego kandydata tzw. profesor - Władek Bartoszewski. Wyznał, że ma 94 lata, a on (tzn. Komorowski) będzie kolejne pięć lat prezydentem. I przynajmniej on, a nie kto inny go pochowa. Jak widać, oczekiwania Bartoszewskiego wobec prezydentury Komorowskiego są niewielkie, bo czegóż więcej oczekiwać od tego kandydata. Wystarczy mu dostojny pochówek na koszt państwa, a więc podatników. Znając interesowność Bartoszewskiego, to już dawno załatwił sobie z Komorowskim, która ulica w Warszawie nazwana zostanie jego imieniem i gdzie stanie pomnik Władka. Podejrzewam, że będzie to wizerunek odlatującego Bartoszewskiego. na drzwiach od stodoły skonstruowanych w bronkobusie przez samego prezydenta. Na taki pochówek w przyszłości mogą liczyć tylko wybrani. Reszta wyborców Komorowskiego niech na nic nie liczy i wykupi sobie reklamowaną w telewizjach polisę na śmierć, zwaną kłamliwe polisą na życie. Skoro wybrali zgodę Komorowskiego, to bezpieczeństwo muszą sobie zapewnić sami.

Zobacz: Marek Król: Myślenie wyklęte

Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail