Nie będą Nocne Wilki obsikiwać naszej ziemi, nie będą oponami swoich maszyn drzeć polskiego asfaltu, z takim trudem ułożonego, nie będą kalać pamięci o "drugiej okupacji", jaką niosły na swych bagnetach wojska Stalina, zniewalając kraj w drodze do Berlina! Gonić bolszewika! Jak słusznie zauważył nasz pan minister spraw zagranicznych Schetyna: "nie ma u nas przestrzeni na polityczną prowokację". Po stokroć ma rację. W końcu gdyby w 1945 Rosjanie nie "wyzwolili" Opola, to pan minister urodziłby się w porządnym Oppeln i już od 50 lat żyłby po lepszej stronie Europy, a nie dopiero od 10. Mówią, że ma z tego powodu uzasadniony żal do Ruskich, ale ja w to nie wierzę. Oppeln, przepraszam - Opole, zajmowały wojska I Frontu Ukraińskiego, czyli nasi przyjaciele Ukraińcy, kto wie - może ci sami, którzy otworzyli bramy Auschwitz? To jakże pan minister mógłby mieć żal do takich zuchów?
Najlepszym dowodem troski rządu o życie, zdrowie i wygodę rosyjskich gości był powód ich niewpuszczenia: "brak niezbędnych informacji dotyczących harmonogramu pobytu grupy w Polsce, dokładnych tras przejazdów oraz wskazania miejsc noclegów". I o to chodzi, a nie o jakieś polityczne zemsty. Pan minister chciał motocyklistom kołysankę zaśpiewać, poduszeczkę poprawić, ale nie wiedział, gdzie będą układali się do snu, o której i z kim. Z kim to akurat wiadomo, niestety - z Putinem na ustach.
Zobacz: RANKING kandydatów na prezydenta: Kto najmłodszy, najstarszy, najbogatszy?
Kłopot w tym, że w Rosji taką pożałowania godną postawę wobec tyrana przyjmuje 86 proc. społeczeństwa.Cóż, mówi się trudno! W tej sytuacji minister polskiego rządu musi być konsekwentny, nie może robić z gęby cholewy. Trzeba skierować do ambasady rosyjskiej kolejną notę dyplomatyczną i poinformować, że te 86 proc. Rosjan zakochanych w Putinie też na teren Polski nie wjedzie. Za to ci, którzy są przeciwko Putinowi, zawsze są mile widzianymi gośćmi: pan Kasparow, pan Kasjanow. i więcej nie pamiętam.
Takich gości pan komendant Straży Granicznej z urodziwymi strażniczkami osobiście witałby przy szlabanie chlebem, solą i oby nam się. I na drugą nóżkę! I za drużbu! Putinowi na pohybel! Przecież nic do Rosji nie mamy, przeciwnie - pan Balcerowicz osobiście jej doradzał, jak się skutecznie i tanio wyprzedawać. Rosjanie pamiętają głodowe pensje, radość, gdy listonosz znów nie przyniósł emerytury. Pan Jelcyn nie trzeźwiał z wdzięczności. Dopóki ten car nie nastał, było miło. Nawet dziś, mimo afrontów, pan minister Schetyna uważa, że pomiędzy krajami powinno odbywać się jak "najwięcej kontaktów bilateralnych na każdym poziomie". No, to pierwszą próbę mamy za sobą.